Wiele jest w Polsce grup zawodowych, o których mówi się, że są "zamknięte" - prawnicy, lekarze, do niedawna nawet kolejarze. Największą "kastę" tworzą jednak żużlowcy! Spójrzmy na czołówkę polskiego speedwaya. Zanim sukcesy w czarnym sporcie zaczął święcić Bartosz Zmarzlik, na owalnych torach ścigał się jego brat - Paweł Junior. Patryk Dudek to syn całkiem niezłego niegdyś Sławomira. Uznawanemu za jedną z największych współczesnych legend Piotrowi Protasiewiczowi szlaki przecierał tata Paweł, a zanim kibice usłyszeli o żużlowcu, dzisiaj już selekcjonerze Rafale Dobruckim podziwiali kunszt jego ojca Zdzisława. Take przypadki można by wymieniać w nieskończoność - Gollobowie, Cierniakowie, Fajferowie, Gomólscy, Jabłońscy, Drabikowie, Worynowie, Miśkowiakowie, Lampartowie, Pawliccy, Szczepaniakowie, Kasprzakowie... Oczywiście, podobne incydenty odnajdziemy w każdej dyscyplinie sportu, dobrze znamy wszak przypadki Euzebiusza Smolarka czy braci Żewłakowów, ale nigdzie taka tendencja nie zachodzi na tak ogromną skalę. Co jest powodem takiego zjawiska? Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. No, przynajmniej jeśli chodzi o klany "braterskie". Prowadzenie żużlowego teamu to ogromne koszta Nie wszystkie kluby odciążają w tej kwestii rodziców swoich młodzieżowców. Bardziej ubogich rodzin w ogóle nie stać wówczas na wychowanie żużlowca, zaś te bardziej majętne mogą pozwolić sobie na utrzymywanie więcej niż tylko jednego. Poza tym, tego typu sport na początku wymaga od rodziców naprawdę ogromnego zaangażowania. Młodsze dziecko - tak było choćby z Pawłem Przedpełskim - do świata czarnego sportu trafiają niekiedy wręcz z przymusu. Tacy ojcowie to skarb Nieco bardziej skomplikowana sprawa to przekazywanie żużlowej smykałki z ojca na syna. W środowisku nie brakuje zawodników, którzy deklarują, że w czarnym sporcie widzieli tyle zła i smutku, że za nic w świecie nie pozwoliliby swojemu synowi pójść w ich ślady. Damian Adamczak, syn byłego zawodnika, musiał czekać do osiemnastych urodzin, by móc samemu podpisać sobie zgodę na podejście do egzaminu na licencję Ż. Rodzice nie chcieli tego zrobić. Często jest jednak inaczej. Połową sukcesu młodego zawodnika jest obecność w jego warsztacie osoby potrafiącej czytać realia torowe, znającej się na czarnym sporcie bardzo dobrze. Jeśli do pomagania przy swoich motocyklach zatrudniasz z początku kolegę z klasy albo tatę pracującego na co dzień jako księgowy, to trudno rywalizować ci z rówieśnikiem, któremu pomaga ojciec z doświadczeniem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zauważmy, że "żużlowych klanów" znacznie więcej jest wśród seniorów niż juniorów. To nie jest tak, że do żużla trafiają tylko one. Po prostu dużo łatwiej jest im wybić się ponad konkurencję.