Panowie wpadli na siebie przed rokiem. A było tak, że Krzysztof Buczkowski, wtedy jeszcze kolega Przemysława Pawlickiego z drużyny Falubazu Zielona Góra zareklamował mu silniki, na których jeździ. Polski biznesmen brutalnie o lidze. "Prezesi kłamią. Czuję się tak, jakbym siedział w kasynie" I tak trafił do warsztatu inżyniera z Lublina I tak Pawlicki trafił do warsztatu Michała Marmuszewskiego z Lublina, który od kilku lat walczy o to, by stać się topowym mechanikiem na żużlowym rynku. Jego silnik MMX jest chwalony, ale Ryszard Kowalski, Ashley Holloway, Flemming Graversen, czy ostatnio Bert Van Essen wciąż mają wyższe notowania. Marmuszewski udoskonala jednak swój sprzęt i walczy o klientów. A Pawlicki robi mu świetną reklamę. W sezonie 2022 poobijany w poprzednich latach Pawlicki zdecydował się na starty w Metalkas 2 Ekstralidze. Zrobił krok do tyłu, żeby się odbudować. I to, co pokazywał, było momentami wręcz oszołamiające. Niektórzy kręcili głowami, dowodząc, że to niższa liga, więc technik Pawlicki robi, co chce, ale to, jak mijał rywali na dystansie, budziło jednak podziw. Miał dwa, dokupił trzeci Teraz dowiadujemy się, że prawie cały ubiegły rok Pawlicki korzystał z silników Marmuszewskiego. Wtedy miał dwa, teraz dokupił trzeci. Pawlicki jest wyjątkowo skoncentrowany na tej współpracy. Zresztą to dla niego ostatnia deska ratunku. Prawdę powiedziawszy dla Pawlickiego to duże szczęście, że trafił do stajni Marmuszewskiego. 32-latek nie ma dobrych notowań u tunerów. U tego najlepszego, czyli Kowalskiego, jest na czarnej liście. Dlatego, że zamówił silnik na dzień po świętach, postawił Kowalskiego na nogi, a potem jednostki napędowej nie odebrał. Z innymi Pawlicki też ma mniejsze lub większe kłopoty. Zwykle z tego powodu, że brakowało mu cierpliwości. Gdy pojawiały się problemy, to zaczął szukać winy w sprzęcie i z tego rodziły się napięcia. Z Marmuszewskim na razie jest inaczej, a drugi rok współpracy zaczął się od naprawdę mocnego uderzenia. Gdzieś tam w garażu trzyma "kosmitę" Pawlicki był jedynym zawodnikiem na podium Złotego Kasku, który nie korzysta z silników Kowalskiego. Dwaj pozostali, czyli Dominik Kubera i Kacper Woryna są jego klientami. Na dokładkę trzecie miejsce dało mu powołanie do reprezentacji Polski na finał DME w Grudziądzu. Trener Rafał Dobrucki wolał Pawlickiego od Macieja Janowskiego, który wydawał się pewniakiem, ale nie potrafi się rozpędzić i notuje kolejne przeciętne starty. Dodatkowo Pawlicki przez trzecie miejsce w Złotym Kasku awansował do eliminacji do Grand Prix i SEC. To świetna wiadomość dla Marmuszewskiego, który teraz będzie mógł przetestować swoje silniki na tle tych od bardziej uznanych tunerów. Być może do tego czasu inżynier przygotuje jakąś niespodziankę, bo pracuje też nad nowym silnikiem MMX na bazie nowej jednostki GM-a. Roboczo nazwał ten silnik "kosmita", ale na razie nie wszedł on na żużlową orbitę.