Kiedy ktoś zapytał Adama Skórnickiego, jak on to robi, że stawia młodych zawodników na nogi, odpowiada: ale ja nic nie zrobiłem poza dwoma krokami do tyłu. Drabik też ma ten dar Skórnicki ma coś takiego, jak dryg do pracy z młodzieżą. Trafi do nich, wyciąga z nich co najlepsze. Kiedy pracował w Orle Łódź, to Mateusz Dul był na ustach wszystkich, a ostatnio postawił na nogi Oskara Hurysza, którego forma po kilku tygodniach pracy ze Skórnickim poszła mocno w górę. Sławomir Drabik najwyraźniej ma ten sam dar, co Skórnicki. Też potrafi pomóc młodym, poprowadzić ich karierę. Jego była lekko zwariowana, najeżona trudnościami i kilkoma wpadkami. Życie dało mu w tyłek. I pewnie to doświadczenie jest jego atutem w pracy z juniorami. Zapomniany dziś Artura Czaja pod skrzydłami Drabika zrobił największy progres. To samo Mateusz Świdnicki, którego forma po tym, jak jego drogi z Drabikiem się rozeszły, zaczęła mocno pikować. Maksym Drabik po rozstaniu z tatą też wpadł w niemałe turbulencje (dopingowa wpadka, roczna karencja). I tak dochodzimy do Bartłomieja Kowalskiego. Nie było jednak żadnego cudownego dotknięcia To nie jest oczywiście tak, że przyszedł Drabik, dotknął Kowalskiego i ten nagle zaczął cudownie jeździć. Prawda jest taka, że Kowalski ma potencjał. To materiał na dobrego zawodnika. Chce się uczyć, słucha, ma w sobie wiele pokory. Trener Drabik jest jedną ze składowych jego sukcesu. Byłego żużlowca można chyba śmiało nazwać takim brakującym ogniwem. Kowalski robił systematyczne postępy, piął się w górę, ale gdy zaczął mu pomagać Drabik, to uwolnił się cały potencjał tkwiący w zawodniku. Bo to, co wyprawia w tym roku Kowalski, jest wręcz niesamowite. Kowalski z szansą na medal w SGP2 21-latek ma dwudziestą średnią w lidze, został mistrzem Polski juniorów, a jego występ w Grand Prix Warszawy na PGE Narodowym i wygrany bieg z Andersem Thomsenem, Leonem Madsenem i Kimem Nillsonem, to wielka sprawa. W piątek Kowalskiego zobaczymy w finałowej rundzie SGP2 w Vojens. Pojechał tam oczywiście z Drabikiem. Celem jest walka o medal. Kowalski jest w tej chwili trzeci, ale realnie ma szansę na srebro, bo on i drugi Keynan Rew mają tyle samo punktów w klasyfikacji (po 30). Na fotelu lidera siedzi Mateusz Cierniak, który ma 20 punktów. Żeby go wyprzedzić, Kowalski musiałby w Vojens wygrać (zdobyłby 20 punktów) i liczyć na to, że Cierniak nie zajmie miejsca wyższego niż ósme, za które przyznają 9 "oczek". Szykuje się ciekawa rywalizacja, a Drabik na pewno pomoże Kowalskiemu, studząc emocje i udzielając wskazówek na temat toru i ustawień sprzętu.