Im bliżej sezonu, tym więcej się dzieje. Przede wszystkim w sferze czysto-sportowej, a to mnie bardzo cieszy. Już jakiś czas temu w swoim felietonie pisałem, że tematy zastępcze staną się bardzo mocno niekonkurencyjne w stosunku do pierwszych polskich zawodów. Za tydzień mamy znakomitą imprezę i znakomitą stawkę, czyli Kryterium Asów. Proszę mi wierzyć, że w Bydgoszczy żartów nie będzie. Testy testami, natomiast tam już jazda będzie na poważnie. W żużlu kwestia mentalna jest szalenie ważna. Powtarzam o tym od ponad 20 lat."Budowanie" na początku sezonu jest tak samo istotne, jak testowanie i dobory silników. Podczas Kryterium Asów zawodnicy będą jeszcze testować różne rozwiązania, ale jazda będzie o zwycięstwo. W poszczególnych wyścigach nie będzie miękkiej gry, znikną tematy "poboczne", aczkolwiek nie ma co się czarować - jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej i w żużlu pojawiają się różne akcenty związane z budową stadionów czy pozyskiwaniem turniejów Grand Prix. Papier wszystko przyjmie, jednak ja już tydzień temu to analizowałem, pisząc, że kibic żużlowy tak łatwo nie da się wpuścić w maliny. Jacek Frątczak porównuje żużel do skoków narciarskich Teraz trochę o sferze mentalnej. Często porównuję żużel do skoków narciarskich. Udało mi się wyłapać wypowiedź trenera Maciusiaka opisującą 14-letni talent w skokach, który w zawodach na K75 pobił zawodników z doświadczeniem w startach w Pucharze Kontynentalnym, czy nawet w Pucharze Świata. Chłopak przeskoczył skocznię i... to jest dokładnie to, o czym mówimy w kontekście sportu żużlowego i motoryki poszczególnych zawodników. Trener zwrócił uwagę na jedną kluczową rzecz.Zawsze uważam, że żużel w skoki w sensie budowania efektów, które są składową różnych obszarów, są do siebie bardzo podobne. Tonując nastroje, zwracał uwagę, że ten bardzo silny 14-letni chłopak jeszcze będzie rósł, jego parametry będą się zmieniały i my jako szkoleniowcy musimy za tym podążyć. Nie jest powiedziane, że za 2/3 lata, mimo większego doświadczenia, będzie lepszym skoczkiem. To prawda. Muszą nadążać ze sprzętem oraz techniką skoczka. W żużlu jest dokładnie identycznie.Mamy szereg przykładów. Nie chcę podawać nazwiska, ale jeden chłopak w wieku 14 czy 15 lat bił na głowę kolegów z licencją, dlatego że był dużo lepiej zbudowany od swoich rówieśników. Był od nich silniejszy i lepiej zbudowany fizycznie (sprawdziłem to z lekarzami i osobami zajmującymi się motoryką). W związku z tym, że na poziomie 15 lat panował nad nimi swoją siłą, późniejszy wzrost spowodował całą masę turbulencji, dziwaczne pozycje na motocyklu, coraz większą wagę. Już zakończył karierę.Natknąłem się na ciekawy materiał z garażu Bartka Zmarzlika, który - mówiąc o poszukiwaniach - cały czas zwracał uwagę na wagę. Zarówno w żużlu, jak i w skokach szukamy wartości dodanej, obszarów niszowych. Otworzył drzwi i przeżył wielki szok. Mówi, co go zaskoczyło Mikkel Michelsen. Kilka zdań Jacka Frątczaka o sztucznej inteligencji Jesienią sygnalizowałem rozwój sztucznej inteligencji. Mikkel Michelsen mówił, że rok temu przejechał sezon na jedenastu silnikach. One przecież przechodzą przez hamownię. Dlaczego więc nie pasują? Właśnie te niuanse, czynniki, powodują, że dzisiaj nie mając odpowiednich narzędzi, np. sztucznej inteligencji lub symulacji wieloczynnikowej, nie jesteśmy w stanie odrzucać konkretnych silników z konkretnym parametrem w stosunku do konkretnych warunków torowych.To wcale nie oznacza, że te silniki są złe. Po prostu to oznacza, że nie można z nich wykrzesać prędkości na konkretnych torach. Zawodnicy nie wiedzą, o które silniki chodzi, o jaki tor oraz jakie parametry trzeba pozmieniać i w jakich kierunkach. Używają metody prób i błędów - jeżdżą w zawodach. Tak uciekają wyścigi, czas, mecze. Głośno mówi się, że sztuczna inteligencja zastąpi całą masę czynników, które na co dzień wykonujemy. Myślę, że niebawem będę w stanie znacznie więcej powiedzieć, udowodnić i pokazać, bo temat jest fascynujący. Mocno ograniczy koszty.Nie będzie potrzeby używania jedenastu silników. Możemy stwierdzić, że nie będzie potrzeby nawet korzystania z sześciu, natomiast będzie można je precyzyjnie skonfigurować i dopasować konkretny silnik do konkretnego toru, biorąc pod uwagę zgranie, które musi nastąpić w całym sprzęcie związane z warunkami torowymi i atmosferycznymi. Człowiek nie jest w stanie - mówiąc kolokwialnie - przetrawić tego tu i teraz. Bolesny upadek duńskiej gwiazdy. Miał być kolejnym mistrzem PGE Ekstraliga. Falubaz Zielona Góra. Piotr Protasiewicz pociąga za sznurki Pamiętam, jak swego czasu spieraliśmy się z moim bardzo dobrym kolegą sprzed lat - Maciejem Kuciapą, bo miałem dysonans w kontekście sztabu szkoleniowego w Lublinie. Wychodzę z założenia, że w przypadku zarządzania nie może być demokracji. Współpraca tak, ale demokracja już nie. Użyłem wtedy formuły, że w sztabach zadania dzieli się przez X, a odpowiedzialność można dzielić tylko przez jeden.Cieszę się, że to Maciej zdobył tytuł trenera roku, ponieważ w mojej ocenie, to on jest postacią głównodowodzącą, z całą sympatią do Jacka Ziółkowskiego oraz pozostałych osób. Na koniec tylko jedna osoba może podejmować decyzje. Bardzo podoba mi się, że w Zielonej Górze wyraźnie organizacja wskazała osobę dyrektora sportowego jako osobę głównodowodzącą. W ubiegłym roku zaczęto mówić o sztabie, że wszyscy naraz...Teraz wyeksponowano dyrektora. Nie ma sensu używać dyplomacji, mamy konkret. To bardzo dobre rozwiązanie. Dyrektor sportowy bierze pełną odpowiedzialność (dzieloną przez jeden) za wynik sportowy i to on na sam koniec pociąga za sznurki. Wyraźnie to podkreślono, z zewnątrz tak przynajmniej wygląda. Podejmowanie decyzji przez dwie czy trzy osoby naraz jest niemożliwe, czas podjęcia ostatecznej decyzji jest bardzo krótki...Jacek Frątczak Jego szef mógł wylądować na wózku. Teraz ma pracować dla innego