Andrzej Lebiediew ma zastąpić w leszczyńskim zespole Chrisa Holdera, co nie powinno być zbyt trudne, bo Australijczyk pół sezonu spędził na leczeniu kontuzji, a przez drugie pół jeździł w kratkę. Lebiediew to z kolei zawodnik, który zasługuje na miano solidnego ligowca, a być może wystrzeli z formą. - Od dwóch sezonów Andrzej Lebiediew mocno zaskakuje i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Był liderem w Krośnie przede wszystkim w 2022 roku, ma charyzmę. Imponował mi, bo ciągnął ten zespół. Z perspektywy czasu widać, że zejście do 1. Ligi Żużlowej wiele mu dało. Lebiediew jedzie powtarzalnie, równo i przede wszystkim odważnie. Konsekwentnie trzyma się określonych dostawców sprzętu, nie rotuje silnikami. W tym roku miał problemy w Krośnie z dopasowaniem motocykla w pierwszych wyścigach. Miał też pecha czysto wyścigowego - komentuje Jacek Frątczak. Solidna druga linia Lebiediewa można uznać za solidną drugą linię zespołu i wydaje się, że tego będą od niego wymagać w Lesznie. Choć ambicja Łotysza jasno wskazuje, że ten aspiruje do miana lidera drużyny. - Dziś jest inny punkt widzenia, niż kiedyś. Kilka lat temu marudzilibyśmy na średnią 1,7 pkt/bieg czy 1,8 pkt/bieg, ale dziś, przeliczając to na punkty to 7-8 "oczek" w każdym meczu. To dobry poziom ekstraligowy, na który Andrzeja stać zarówno na domowym torze, jak i na wyjeździe. Lebiediew w ostatnich sezonach zaskakuje prędkością na dystansie, ma pomysł na ściganie. Sądzę, że wspomniany poziom 7 - 8 punktów leszczynianie w ciemno wezmą - tłumaczy Frątczak. Grand Prix mu nie przeszkodzi W przyszłym sezonie Lebiediew startować będzie jako stały uczestnik cyklu Grand Prix. To nie powinno mu przeszkodzić w skutecznym reprezentowaniu Unii Leszno w PGE Ekstralidze. - Dużo zależy od zawodnika. W minionym sezonie Andrzej często startował w Grand Prix będąc rezerwowym cyklu. Nie wiedziałem żeby mu to przeszkadzało. Teraz jego status się zmieni, bo będzie stałym uczestnikiem Grand Prix, ale to ciągle zawodnik, który nic nie musi, a tylko może. Jest dobrze skonstruowany psychicznie i fizycznie. To twardy zawodnik i nawet jak słabiej pojedzie w Grand Prix, to w lidze nie da po sobie tego poznać - zakończył Jacek Frątczak.