Dariusz Ostafiński, Interia: Mecenas Jerzy Synowiec mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym, że Rosjanie z polskim paszportem ustawią się w kolejce po odszkodowania. I to pomimo tego, że według niego PZM chce dać Rosjanom do podpisu oświadczenia, w których mają się oni zrzec roszczeń za brak startów w sezonie 2022. Łukasz Kowalski, prawnik, były wiceprezes Włókniarza Częstochowa: Nie ma dowodu, że PZM chce dać Rosjanom takie oświadczenia do podpisu. A nawet jeśli, to powinien być oblig i druga strona żadnej łaski nie robi. Według mnie to PZM robi ukłon w stronę Rosjan z polskim paszportem, pozwalając im wrócić do jazdy w lidze. PZM nie chce, ale musi, bo nie ma argumentów prawnych. W tym roku zablokował starty Rosjan w lidze dzięki regulaminowemu zapisowi stanowiącemu, że nie można zgłaszać się do sezonu dwa razy na dwóch różnych licencjach. - Otóż to. Rosjanom jak dotąd nie stała się żadna krzywda. I mam tu na myśli także tych Rosjan z polskim paszportem. Bo oni przecież zgłosili się od startu w minionych rozgrywkach jako Rosjanie. Nikt ich nie dyskryminował, nie złamał ich konstytucyjnych praw. Wykluczono ich jako Rosjan, a regulamin nie pozwalał im na wyciągnięcie w trybie awaryjnym polskich paszportów i polskich licencji. Jakby się od razu zgłosili do sezonu 2022 jako Polacy, to wtedy mieliby prawo do walki o odszkodowanie. W tej sytuacji jaka jest, nic im się nie należy. To, co teraz powiem, może dziwnie zabrzmieć, ale Łaguta i Sajfutdinow mieli pecha, bo jakby Putin ruszył na Ukrainę w kwietniu, po starcie ligi, to pewnie by w tym roku pojechali. Jakby ruszył przed otwarciem ubiegłorocznego okna, to też by się uratowali, bo pewnie zgłosiliby się jako Polacy, a nie jako Rosjanie. Dla części środowiska są jednak ofiarami. - Wobec tego wszystkiego, co stało się po 24 lutego, przynajmniej według mnie, Rosja ma poważniejsze problemy niż zakaz jazdy dla Sajfutdinowa i Łaguty. Daj Boże, żeby ci, którzy doprowadzili do tej wojny i tych wszystkich okrucieństw odpowiedzieli za to przed międzynarodowymi trybunałami. Sprawiedliwość tego wymaga. Przy Buczy i Chersoniu ta sprawa rosyjskich żużlowców z polskimi paszportami jest wręcz śmieszna. Kilka miesięcy temu w ogóle byśmy o niej nie rozmawiali. Teraz to robimy, bo wojna nam spowszedniała, a nasze oko przyzwyczaiło się do tego, że obrazki płynące z Ukrainy przyjemne nie są. Przyznam szczerze, że dla mnie te gorzkie żale Rosjan z polskim obywatelstwem są żenujące, zważywszy na to, co mówił tuż po otrzymaniu obywatelstwa. - Zważywszy na to, mamy tu do czynienia ze zwykłą bezczelnością. Na szczęście sąd podejmując decyzje, bierze pod uwagę szerszy kontekst. Ważne jest poczucie sprawiedliwości i zasady współżycia społecznego. A o jakich zasadach my tu mówimy. Jeden kraj napada na drugi, zabija ludzi, a ci dwaj się skarżą, że oni nie mogą jeździć. To ja im mogę powiedzieć, jak macie pretensje, to piszcie do Putina, że nie możecie swojej pracy wykonywać. Tu jest jednak inaczej. Ich kraj napada, a oni wynajmują prawnika i grają poszkodowanych. Możemy sobie pluć w brodę, że daliśmy im obywatelstwo. - To jest niewątpliwie nauczka na przyszłość. Mam nadzieję, że na drugi raz zastanowimy się bardziej nad tym, komu przyznajemy obywatelstwo. Zwłaszcza że oni mają gdzieś polski paszport. Wyjęli go i zaczęli nim machać, gdy stał się im potrzebny. Wcześniej używali go wyłącznie dla wygody. Proponuję, żeby każdy zadał sobie pytanie, co oni by zrobili, gdyby Putin nas zaatakował? Gorzka refleksja. - A jaka ma być? Oni, mam na myśli Rosjan z polskim paszportem, odczekali i teraz zgłaszają swoje pretensje. Myślą, że to spowszedniało, a duża część społeczeństwa myśli sobie: dopuśćmy ich na zasadzie litości. Ja mówię, dopuśćmy ich, bo nie kupili obywatelstwa na bazarze. Ktoś im je dał, więc jak podejdą do egzaminu, dostaną polską licencję, to trzeba im zapewnić taką samą ochronę prawną, jaką ma polski obywatel. Nie zgadzam się jednak z tym, co mówi mecenas Synowiec, a mianowicie, z tym że oni dotąd tej ochrony nie mieli, a PZM ich skrzywdził. Ich nikt nie skrzywdził, bo oni dotąd występowali, jako Rosjanie. To akurat fakt. Jednak w związku z tym chciałbym zapytać, czy oni w ogóle muszą podpisywać oświadczenia o zrzeczeniu się roszczeń. Wyjaśniliśmy sobie, że nie mają do nich prawa, więc po co? - Po to, żeby żadnemu prawnikowi nie przyszło do głowy, żeby kiedykolwiek z takimi roszczeniami wystąpić. Za kilka lat ludzie mogą zapomnieć o wojnie i wtedy klimat do starań o takie roszczenia może być dobry. Dlatego trzeba to teraz załatwić. Trzeba im powiedzieć: panowie, jedziecie, ale jako Rosjanie zrzekacie się prawa do odszkodowań za sezon 2022. Rozumiem, że to musi być twardy warunek? - Tak, bo różnie w życiu bywa. Wszyscy wiedzą, cała Polska wie, że to wszystko, co się dzieje wokół procesu przyznawania obywatelstwa, to zwykłe cwaniactwo. Skoro kogoś stać na to, żeby wystąpić o paszport dla wygody, to za rok, dwa może mu wpaść do głowy, że wystąpi o zwrot kasy za to, że dostał zakaz jazdy. Może to zrobić, choć moralnie nie będzie miał prawa, dlatego PZM musi się zabezpieczyć. Przezorny zawsze ubezpieczony. Swoją drogą, smutne jest to, że PZM ustępuje wobec argumentów prawnych, ale nikt nie robi nic, żeby to zablokować. A przecież polskie kluby mogły się dogadać i podjąć decyzję: Rosjan nie bierzemy. - Mogły. U nas jednak, zamiast protestów, mamy front obrońców Rosjan. O ile na początku wojny paru prezesów się odezwało i powiedziało: nie dla Rosjan, tak teraz nie wyszedł nikt. Dwa kluby są za, bo mają w tym interes, a reszta milczy. A wojna trwa. Szczerze, to dziwi mnie stanowisko Sparty i Apatora, które na powrocie Rosjan skorzystają. Kluby nie biorą pod uwagę tego, że ten powrót wygeneruje szereg kłopotów. - PZM zrobił tyle, ile mógł. Dopóki dało się blokować zgodnie z literą prawa, to związek to robił. Teraz już nie może i trudno. Trzeba się z tym pogodzić mimo moralnego sprzeciwu. Polska, mimo wszystko, jest krajem prawa i pewne rzeczy trzeba uszanować. Jak już jednak powiedziałem, nie może być zgody dla odszkodowań. A co do tych problemów, o których pan wspomniał, to tak sobie myślę, że po pięciu, góra sześciu kolejkach ludziom przejdzie. Z czasem opinia publiczna zaakceptuje, że oni wrócili. Na początku będą gwizdy, oni usłyszą sto razy gorsze rzeczy niż Czugunow, przejdą chrzest, ale potem będzie tak, jakby się nic nie stało. To smutne. - Dlatego podoba mi się, jak prezes Ekstraligi Wojciech Stępniewski mówi, że Rosjan z polskim paszportem należałoby nie dopuścić. To oczywiście tylko słowa, ale one mniej więcej mówię tyle: prawnie macie rację, ale niesmak pozostaje. My musimy was przyjąć, bo szanujemy prawo. U nas są sądy, a u was wszystko rozgrywa się na Kremlu. Im się ten powrót należy z mocy prawa, ale niech niczego więcej od nas nie oczekują. Zero odszkodowań, żadnych przeprosin za zmarnowany rok. Czytaj także: Rambo poczeka do wiosny? Kasa musi się zgadzać