To chyba jest ostatni moment, aby Przemysław Pawlicki wrócił do wielkiego ścigania. Przed rokiem wykręcił drugą średnią w karierze (2,412), tyle że na zapleczu PGE Ekstraligi (najlepszą miał w sezonie 2011, kiedy jeździł dla drugoligowej Piły - 2,781). Nigdy w najwyższej klasie rozgrywkowej nie dobił do granicy dwóch punktów na bieg, a ostatnie próby w barwach ZOOLeszcz GKM-u miał bardzo słabe. Żużel. Dlatego Przemysław Pawlicki stracił pracę w Ekstralidze W Grudziądzu starszy z braci spędził łącznie pięć lat. Dwa pierwsze były naprawdę dobre. Na wyjazdach być może wiodło mu się różnie, ale na domowym obiekcie (przed przebudową) opanował ścieżkę pod bandą do perfekcji. Kibice zacierali ręce, gdy Pawlicki przegrał start, bo wiedzieli, że tak tego nie zostawi i coś wykombinuje. Przebudowa toru na przełomie 2019 i 2020 roku była dla żużlowca szokiem.Zmieniło się wiele. Zainstalowano odwodnienie liniowe, tor skrócono o 24 metry, pod bandą już strasznie ciężko się wyprzedzało. Pawlicki przegrywał starty, a na dystansie już nie mógł się odnaleźć. Przez to opóźniony pandemiczny sezon okazał się jego najgorszym w karierze (średnia 1,024). Spotkała go wtedy krytyka, grudziądzcy kibice oczekiwali zmian. Zarząd klubu pozwolił się jednak Polakowi odbudować. W latach 2021-2022 Pawlicki jeździł trochę lepiej, ale jego postawę trudno nazwać co najwyżej przeciętną. W Metalkas 2. Ekstralidze był gwiazdą Z roku na rok miał coraz mniej ofert. W Grudziądzu miał dobrze, więc nie palił się do odejścia. Gdy po sezonie 2022 GKM mu podziękował, to pojawiła się tylko możliwość transferu do Cellfast Wilków Krosno. Działacze beniaminka wybrali jednak Krzysztofa Kasprzaka i Pawlicki musiał zejść piętro niżej. W Metalkas 2. Ekstralidze był gwiazdą. Nie chodzi tutaj tylko o znane nazwisko, lecz przede wszystkim o wyniki. Były komplety lub się o nie ocierał.Odbudował się. Wykręcił drugą średnią w lidze (po Wiktorze Przyjemskim) i teraz wraca z Falubazem do elity. Między PGE Ekstraligą a Metalkas 2. Ekstraligą nadal jest spora przepaść, choć przed rokiem Oskar Fajfer i Grzegorz Zengota nadali kłam tej teorii, za co uznano ich za największe objawienia sezonu. Czy Pawlicki odgonił już demony z przeszłości i wyczyścił głowę po wielu słabszych sezonach? Mówimy przecież o zawodniku, który w czasach juniorskich miał zawojować cykl Grand Prix i zdobywać w nim medale. Później ta jego kariera wyhamowała, ale potrafił spędzić w PGE Ekstralidze czternaście sezonów. Pawlicki ma ogromne doświadczenie. W Falubazie mocno na niego liczą. Jeśli znów będzie jeździć słabo, albo przeciętnie, to powrót zielonogórzan może potrwać tylko rok.