Gdy pytamy osoby, które miały możliwość współpracy z Mroczką o to, by scharakteryzowały go, słyszymy od wszystkich to samo. Mógłby zrobić więcej, ale jakby jakoś mu nie zależało, jakby nie chciał. Wygląda to trochę na sabotaż własnej kariery. Przecież Mroczka to dwukrotny drużynowy mistrz świata juniorów i chłopak, który za czasów juniorskich naprawdę świetnie się zapowiadał. Jest multimedalistą DMP, choć akurat przy tych wynikach jakoś wielkiego wpływu na sukces drużyny nie miał. Na pewno w rozwoju kariery nie pomogły mu różne sytuacje pozatorowe, takie jak choćby ta z Gdańska, kiedy to pewnego razu przed meczem miejscowi mieli podejrzenia, że Mroczka może być pod wpływem środków odurzających. Co prawda badanie niczego takiego nie wykazało, ale niesmak pozostał. Środowisko żużlowe jest bardzo małe i wszelkie plotki czy informacje szybko się niosą. Nawet jeśli nie są prawdziwe, jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi. Mroczka zresztą od początku kariery budził kontrowersje. Dlaczego on jeździ tylko w Polsce? Najbardziej zastanawiające w przypadku tego żużlowca jest to, dlaczego ogranicza się on wyłącznie do startów w lidze polskiej, w której ma raptem około 10-12 meczów w sezonie, zależnie od tego, co jego zespół osiągnie. To nadaje Mroczce niejako status żużlowego półhobbysty, który stawia na niezbędne minimum, by po prostu z żużla się utrzymać. To już decyzja samego Mroczki, ale gdyby wystartował w popularnych wśród średniej klasy żużlowców zawodach np. w Niemczech, mógłby sporo zarobić, a przy okazji pokazać się, sprawdzić na innym torze. A tak, zostaje mu liga polska. W tej idzie mu nieźle, w sezonie 2022 miał średnią biegopunktową równą 1,937. Wielu działaczy pierwszoligowych z pewnością byłoby gotowych dać mu szansę, ale po pierwsze Mroczka chyba sam nie bardzo chce się tego podjąć, a po drugie tak jak pisaliśmy wyżej, jest to "tykająca bomba". Zdarza mu się na przykład popaść w konflikt z kolegą z drużyny, tak jak niedawno z Maksem Dilgerem, kiedy to obaj panowie spięli się jeszcze na torze. Mroczka miał do Niemca pretensje o niekoleżeńską jazdę i blokowanie go, gdy był szybszy. Jeszcze na torze zresztą machał w jego kierunku ręką. Takie zachowania powodują, że niejeden prezes woli sobie po prostu Mroczkę odpuścić, by zapobiec ewentualnym problemom. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata