Putin pokrzyżował plany mistrzowi Polski Przed sezonem 2021 prezes Sparty Andrzej Rusko dokonał najgłośniejszego transferu sprowadzając do siebie Artioma Łagutę z GKM-u Grudziądz. Rosjanin był prawdziwą bombą, która kosztowała klub blisko 2 miliony złotych. Inwestycja opłaciła się jednak w stu procentach. Wrocławianie wreszcie zdobyli upragnione mistrzostwo Polski po piętnastu latach przerwy. W tym wszystkim transfery Łaguty okazał się kluczowy. Do tego dorzucił jeszcze indywidualnie mistrzostwo świata, co również mogło ucieszyć miejscowych działaczy z Andrzejem Rusko na czele. Sparta rok temu zaczęła projekt, który miał trwać latami. Zespół oparty na Łagucie, Macieju Janowskim i Tai'u Woffindenie miał zdominować PGE Ekstraligę na lata. Jeszcze nieco ponad tydzień temu ten zespół był faworytem numer jeden do obrony tytułu. Wszystko zmieniło się wraz z rosyjską inwazją na Ukrainę i w konsekwencji wykluczeniu ze świata motosportu zawodników z Rosji. Co zrobi Sparta bez Łaguty? Wielki powrót Maxa Fricke? Na dziś nie wiemy, w jaki sposób polskie kluby będą mogły wypełniać lukę po wykluczonych Rosjanach. Możliwości jest sporo. Jeżeli będzie można stosować za nich rezerwy taktyczne, to wrocławianie nadal powinni być silni. To jednak marne pocieszenie, bo wystarczy kontuzja któregoś z zawodników i cały plan przestaje mieć rację bytu. Poza tym ciężko zastąpić w parku maszyn kogoś takiego jak mistrz świata. Inna opcja, która być może wejdzie w życie, to możliwość wypożyczenia któregoś z zawodników z niższej ligi w ramach instytucji gościa. Gdyby do tego doszło, to w ciemno można założyć, że Sparta ruszy po Maxa Fricke. To zawodnik, który jeszcze przed dwoma sezonami startował w barwach wrocławskiej drużyny. Miejscowe środowisko zna na wylot, a poza tym to ciągle młody i perspektywiczny zawodnik, a w takich działacze lubią inwestować. Poza tym prezes Andrzej Rusko ma argumenty finansowe, aby przekonać do siebie Australijczyka. Ten zapewne może otrzymać oferty z takich klubów jak Motor Lublin, Apator Toruń, czy GKM Grudziądz (wszystkie te drużyny straciły Rosjan), jednak wrocławianie to jeden z najbogatszych ośrodków żużlowych w Polsce, więc z pewnością nie będą żałować pieniędzy na zastąpienie Łaguty. Inna sprawa, że na rynku I- ligowców nie ma innych, równie dobrych kandydatur. Fricke to niekwestionowana gwiazda ligi i uczestnik cyklu Grand Prix. Gdyby nie fakt, że miał ważny kontrakt z Falubazem, który spadł z PGE Ekstraligi i nie pozwolił mu na odejście, z pewnością Australijczyk nadal ścigałby się w elicie.