Zazwyczaj jest tak, że przed sezonem sponsorów się raczej pozyskuje, a nie traci. Styczeń i luty, czyli miesiące bezpośrednio poprzedzające rozpoczęcie ścigania często służą właśnie do prowadzenia rozmów pod kątem współpracy w sezonie. Rzadko raczej dochodzi do sytuacji, w których wówczas ktoś darczyńcę traci. Tak jednak właśnie stało się w PSŻ-cie. Czy jest się niemniej czego bać? Na pozór groźnie wyglądająca sytuacja nie jest jednak w praktyce taka zła. Najpewniej pod koniec lutego, może na początku marca uda się dopiąć kwestię następcy SpecHouse. Trwają intensywne rozmowy i działacze z Poznania zdają sobie sprawę, że czasu jest dużo tylko w teorii. Tych kilkanaście tygodni do startu ligi minie bardzo szybko. Poza tym za SpecHouse nie ma co aż tak bardzo rozpaczać. Co prawda był to sponsor strategiczny, ale znaleziony w trudnych czasach i wcale niedający jakichś ogromnych pieniędzy. Beniaminek przed trudnym zadaniem Znalezienie nowego sponsora tytularnego to tylko jeden z ważnych tematów w Poznaniu, jeśli chodzi o ten sezon. Istotne jest także to sportowe, czyli najważniejsze oblicze drużyny. Zespół awansował do 1. Ligi i bardzo chce się tam utrzymać, choć większość ekspertów wróży PSŻ-owi trudną walkę o ten cel, a głównym rywalem mają być Landshut Devils. Nie po to jednak do Poznania ściągnięto gwiazdę pokroju Antonio Lindbaecka, by po roku spadać z powrotem na najniższy szczebel. Największym mankamentem drużyny z pewnością będą juniorzy. Kacper Teska i Karol Żupiński wyglądają na jedną ze słabszych par w lidze, mimo że ten drugi jeszcze do niedawna był wielką nadzieją polskiego żużla. Ostatnie lata jednak przyniosły jego potężny regres. Ma przed sobą tylko rok w gronie juniorów. Mówi się, że do Poznania może dołączyć Michał Curzytek i to już byłoby na tym poziomie realne wzmocnienie formacji młodzieżowej. Tego zawodnika nie chcą już w PGE Ekstralidze, ale na jej zapleczu mógłby naprawdę radzić sobie nieźle. A tor w Poznaniu zna bardzo dobrze. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata