Zooleszcz GKM Grudziądz po kontuzji Jasona Doyle'a znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Tak naprawdę na rynku nie było nikogo, kto mógłby zrekompensować taką stratę, choć Doyle początek ligi miał kiepski. GKM mocno działał, by ściągnąć do siebie Michaela Jepsena Jensena, bo PSŻ nie chciał go puścić. Rozważany był też Matej Zagar, ale ostatecznie postawiono na znacznie młodszego Duńczyka. Część kibiców zwróciła uwagę, że w ogóle rozważany nie był jeszcze inny zawodnik. Mowa tu o Rune Holcie, który jeszcze nie tak dawno potrafił naprawdę dobrze punktować na zapleczu PGE Ekstraligi. Ostatnie sezony to jednak w jego wykonaniu kompletny zjazd. Holta stopniowo tracił w oczach prezesów, ale jeszcze jakiś czas "jechał" na nazwisku, cały czas mocnym, choć słabnącym. GKM mający problem kadrowy po kontuzji Jasona Doyle'a nawet nie brał pod uwagę angażu tego zawodnika. I trudno się dziwić. Nie chodzi tu tylko o wiek, ale o bardzo słaby poziom sportowy. Holta to już przeszłość. Koniec kariery? W sierpniu Rune Holta skończy 51 lat. Jest najstarszym szerzej znanym i teoretycznie wciąż aktywnym sportowo żużlowcem. Pozostaje pytanie, czy jeszcze zobaczymy go na torze. Nie ma żadnych informacji na temat jego treningów, a już w ogóle na temat startów w zawodach. Holta najpewniej powoli godzi się z tym, że jego kariera zmierza do nieuchronnego końca. Wiedzą też o tym kluby, które w ogóle się nim nie interesują. Raczej trudno uwierzyć, by w takim wieku Holta był w stanie jeszcze wrócić do sportu. Być może Norweg z polskim paszportem zdecyduje się jeszcze na organizację turnieju pożegnalnego, tak jak często robią to żużlowcy dużego pokroju, a takim z pewnością jest Holta. To były indywidualny i drużynowy mistrz Polski, drużynowy mistrz świata i zwycięzca turniejów Grand Prix. Przez lata trzymał bardzo wysoki poziom w polskiej lidze, w Częstochowie urastając wręcz do statusu legendy. To w barwach tego klubu jeździł w Polsce najlepiej.