Temat wbrew pozorom jest dość problematyczny, bo nie jest tak, że telewizja stoi z batem nad zawodnikami i pastwi się, gdy ci nie chcą współpracować i rozmawiać. Raczej wszystko odbywa się na zasadach partnerskich. Zdarzają się jakieś odstępstwa od reguły, ale to rzadkość. W zeszłym sezonie w telewizji stracili cierpliwość do Maksyma Drabika, gdy ten notorycznie odmawiał udzielenia wywiadu. W innych przypadkach nikt nikogo nie piętnuje za pojedyncze odmowy. - To temat bardzo delikatny. Już od dawna obowiązują przepisy, które obligują zawodników do rozmów. Nie sądzę, abyśmy musieli mówić o dużym problemie, bo nie przypominam sobie takiej sytuacji, że jacyś zawodnicy permanentnie odmawiali rozmów - mówi dla nas Wojciech Dankiewicz, ekspert Canal Plus. - Dużo zależy od reportera i jego wyczucia. Kij ma dwa końce. Ja doskonale rozumiem zawodnika, któremu nie idzie i nie chce rozmawiać. Z drugiej jednak strony taka jest praca dziennikarza. Potrzebne jest obustronne zrozumienie, bo mamy w żużlu duże pieniądze i sponsorów, którzy także mają swoje oczekiwania - mówi nam Dankiewicz. W ciemno można założyć, że telewizja wielkiej rewolucji we współpracy z zawodnikami robić nie będzie, ale w razie jakichkolwiek problemów szybko będzie reagować. I trzeba przyznać, że ma do tego pełne prawo. Skoro gwiazdy chcą zarabiać miliony, to muszą na nie zasłużyć. Poza wszystkim są też tacy, którzy doskonale rozumieją rolę mediów w całej tej zabawie. Pierwszym, który jak nikt inny potrafił eksponować swoich sponsorów był Tomasz Gollob. Były mistrz świata uwielbiał blask kamer. Dzisiaj podobnie działa Bartosz Zmarzlik, z którym telewizja nigdy nie miała problemów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź