O ile młodzieżowcy najczęściej zapamiętują pierwszy punkt zdobyty w PGE Ekstralidze, o tyle bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że 16-letni junior Betard Sparty Wrocław będzie chciał zapomnieć o swoim komicznym występie. W piątkowy wieczór Betard Sparta Wrocław wybrała się do Grudziądza na mecz z tamtejszym GKM-em. Z przymusu w składzie Spartan znalazł się Kacper Andrzejewski, który zastępuje kontuzjowanego Mateusza Panicza. Andrzejewski zdobył swój pierwszy punkt w wyścigu juniorskim, ale okoliczności były wręcz komiczne! W pierwszej odsłonie biegu juniorskiego Andrzejewski zanotował upadek, choć znajdował się już na początku biegu daleko za rywalami. Junior Sparty ambitnie wstał, podniósł motocykl i jechał dalej. Z biegu wykluczono Kacpra Pludrę, a że po upadku Andrzejewski kontynuował jazdę - był dopuszczony do powtórki wyścigu. W drugiej odsłonie juniorskiego biegu Andrzejwski "jechał od bandy do bandy", ale dojechał do mety po darmowe "oczko". - To nie był wyścig najlepiej promujący szkolenie juniorów w Polsce - powiedział w trakcie meczu Marcin Musiał, komentator Eleven Sports. Andrzejewski w swoim trzecim starcie także zaliczył upadek, ale szybko się pozbierał i dojechał do mety. Dzięki fair postawie Andrzejewskiego punkt bonusowy otrzymał Kacper Pludra. Rozumiemy, że tor w Grudziądzu nie należy do najłatwiejszych w PGE Ekstralidze, ale zawodnik startujący w profesjonalnej lidze powinien potrafić płynnie przejechać cztery okrążenia. W tym przypadku nikt nie wymaga nawet nawiązania walki z rywalami. Potrzeba zmian w egzaminie na licencję Pozostaje pytanie - jakim cudem Kacper Andrzejewski zdał egzamin na licencję żużlową? Podczas części praktycznej egzaminu na licencję, żużlowiec musi w określonym czasie przejechać samemu cztery okrążenia, a następnie startując w czwórkę spod taśmy musi przejechać cztery okrążenia. Nie chcemy się pastwić nad juniorem Sparty Wrocław, ale jego przykład dobitnie pokazuje, że potrzeba zmian w egzaminie na licencję. W przeciwnym razie podobna postawa juniorów może doprowadzić do tragedii, bo tacy zawodnicy stwarzają zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także dla kolegów z toru. Ma więcej punktów niż kolega Najśmieszniejsze w tej sytuacji jest to, że Kacper Andrzejewski ma tak, czy inaczej więcej punktów niż dużo wyżej notowany kolega, którego zastępuje, Mateusz Panicz. Panicz wystąpił w tym sezonie w trzech spotkaniach, nie zdobywając w nich żadnego punktu.