Dan Bewley zajmuje obecnie piąte miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu, jednak do trzeciego Patryka Dudka traci tylko siedem punktów. Patrząc na jego formę w tym sezonie, Brytyjczyk jest w stanie wdrapać się na podium i zdobyć w debiutanckim sezonie, w roku, w którym w ogóle nie miał startować w cyklu (Bewley razem z Holderem zastępuje wykluczonych Sajfutdinowa i Łagutę - dop. red.), brązowy medal indywidulanych mistrzostw świata. Problemem może wydawać się jego forma w ostatnich turniejach cyklu Grand Prix. W dwóch ostatnich rozegranych rundach nie brylował. W duńskim Vojens zajął dziesiąte miejsce, a tydzień później w szwedzkiej Malilli było jeszcze gorzej - zajął odległe piętnaste miejsce. Fani talentu Brytyjczyka nie muszą jednak załamywać rąk. W miniony weekend Bewley pokazał się z fantastycznej strony w czeskich Pardubicach. Daniel Bewley wygrał Zlatą Prilbę W nieźle obsadzonym 74. turnieju o Zlatą Prilbę, czyli w czeskim odpowiedniku Złotego Kasku, Brytyjczyk na oczach kilkunastu tysięcy fanów świętował zwycięstwo i zdobycie pięknego trofeum - właśnie złotego kasku. - To historyczna impreza. Jechałem tu pierwszy raz. Dobrze było tu w ogóle być, ale wygrać i zdobyć ten kask to naprawdę fajne uczucie. To był dobry weekend - cieszył się reprezentant Betard Sparty Wrocław. Impreza rozgrywana w Pardubicach ma wielkie tradycje. Na liście zwycięzców znajdują się takie nazwiska, jak choćby Ivan Mauger, Ole Olsen, Hans Nielsen, Jason Doyle, czy Patryk Dudek. Daniel Bewley przyznał, że historia działa na wyobraźnię żużlowców i zachęca do przybycia pod koniec sezonu do czeskich Pardubic. - Tak, historia jest dodatkową motywacją do wygrywania, ale też w ogóle do przyjazdu tutaj - podsumował reprezentant Wielkiej Brytanii, być może brązowy medalista IMŚ, Dan Bewley. Zobacz także: Oferowali mu miliony, a on zachwycony piknikiem w Czechach Zmarzlik wywalczy kolejne złoto?! Na razie mu daleko Spełnił marzenie z dzieciństwa. Miał 7 lat, gdy to wymyślił