Uciąłem sobie ostatnio dłuższą pogawędkę z prezesem Unii Leszno. Rozmawialiśmy na wiele tematów, ale oczywiście najważniejszym z nich okazała się ucieczka Jasona Doyle’a oraz finansowe wsparcie ze strony spółek Skarbu Państwa. Kto ma szczęście i jest blisko takiego zakładu lub przez swoje koneksje może dotrzeć do osoby decyzyjnej, to może siebie porównać do szczęśliwca który wygrał główną nagrodę w totolotka. Jak już jesteśmy w temacie loterii, wczoraj w Stanach Zjednoczonych miała miejsce kumulacja w amerykańskim Super Jackpot. Niestety nikt nie trafił szczęśliwych liczb, a szkoda bo do zgarnięcia było aż 1,5 miliarda dolarów. Wracając do tematu Jasona Doyle’a, to zrobił on to, co wielokrotnie pisałem o jego zachowaniu w Falubazie. Początkowo dogadany, szczęśliwy, podał nawet rękę, a skończyło się ciągłym zwodzeniem, brakiem komunikacji i nieodbieraniem telefonów. To standard w jego przypadku. Jak sam przyznał Piotr Rusiecki, teraz Unii przyjdzie walczyć o utrzymanie, choć z drugiej strony w sporcie nic nie wiadomo. Najłatwiej wydawać nieswoje pieniądze W dzisiejszych czasach wszędzie wspólnym mianownikiem są pieniądze. A tych pewne dwie ekstraligowe drużyny mają najwięcej, bo kurek z państwową kasą odkręcony jest na maksa. Wydawanie przez prezesów spółek Skarbu Państwa kolejnych ogromnych kwot ma czasem formę absurdu. Oni tak naprawdę przychodzą na chwilę, bawią się nie za swoje, a dodatkowo są przy tym sowicie wynagradzani za samowolne fanaberie. Tak też dzieje się w niektórych samorządach, gdzie prezydentom miast pomylił się własny portfel z pieniędzmi mieszkańców. Gdyby mieli oni wydać swoje własne fundusze, to do takich absurdów by nie dochodziło. A tak na przykład kopalnia bawi się w sponsoring, a w tym samym czasie ludzie nie mogą kupić węgla. Jeżeli już mogą, to kosztuje kilka tysięcy złotych lub pomieszany jest z kamieniami. Do tego prywatne przedsiębiorstwa żyjące między innymi z handlu węglem są eliminowane przez samorządy. Niedługo zamiast do marketu, to będzie się szło do urzędu miasta chociażby po cukier, którego już kiedyś brakowało, czy inne produkty. Młodzi nie pamiętają komuny i socjalizmu, więc teraz niestety mają jego namiastkę. Ktoś "na górze" coś sobie wymyślił, a partyjni sojusznicy na dole biją mu brawo. Wystarczy tylko spojrzeć na giełdę w Rotterdamie, gdzie cena węgla oscyluje w granicach 200 dolarów i ostatnio spada. Ale my w Polsce wolimy ten przywożony w takich ilościach, że trudno szukać takiego statku na świecie o tak dużej wyporności. A w żużlu jak co roku. Te same problemy, pretensje jednych do drugich, zazdrość ze składów i zasobności portfeli. Jedni się cieszą, a inni kręcą z niedowierzaniem głowami, martwiąc się w jakim kierunku zmierza nasz ukochany sport. Robert Dowhan Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata