Falubaz co prawda jechał w Łodzi bez Jana Kvecha, ale nie tłumaczy to porażki 40:50. Faworyt rozgrywek bardzo skomplikował sobie sytuację już na pierwszej przeszkodzie w fazie play-off. Oczywiście, to jest u siebie spokojnie do odrobienia. Niemniej Falubaz będzie miał sporo nerwów. Czeka go bardzo trudny mecz, a odpadnięcia w tej fazie sezonu kibice nie wybaczą. Jest jeszcze opcja z lucky loserem, ale czy naprawdę zespół, który miał roznieść ligę powinien na to liczyć? Po meczu w Łodzi żużlowcy Falubazu podeszli pod trybunę swoich kibiców. Ci rzucili im pod nogi wieniec pogrzebowy. Zapewne miało to symbolizować rychły upadek klubu, który wieszczą niektórzy fani. Reakcje zawodników były różne. Mateusz Tonder się uśmiechnął. Piotr Protasiewicz wyglądał na zdegustowanego. Max Fricke i Rohan Tungate nie zwrócili w ogóle na to uwagi. Czy to przegięcie? Fani z Zielonej Góry liczyli na to, że ich zespół mający w składzie takie gwiazdy, bez problemu wygra ligę i wróci do elity. Tymczasem wiele wskazuje na to, że nawet jeśli przejdą Orła Łódź, w kolejnych etapach mogą już sobie nie poradzić. Choćby Abramczyk Polonia Bydgoszcz wygląda na znacznie mocniejszą. Z klubu odchodzą też zawodnicy. Mówi się, że Fricke jest już dogadany w Grudziądzu. Protasiewicz kończy karierę i wcale nie jest powiedziane, że zostanie w klubie w jakiejś innej roli. Buczkowski także ma inne opcje, a Kvech jedną nogą jest już w Toruniu. O tym, że wobec relacji z klubem najpewniej policzone są dni Mateusza Tondera, wspominać nie trzeba. Reakcja kibiców była mocna, wielu uważa że przesadzona. To już kwestia opinii, ale jednak rzucanie pod nogi zawodnikom przedmiotu kojarzonego ze śmiercią i pogrzebami, nie wygląda najlepiej. Nawet w silnych emocjach nie powinno się robić takich rzeczy.