Zdecydowanie nie tak miał wyglądać sezon 2022 w wykonaniu Arged Malesy. Beniaminek PGE Ekstraligi w zeszłym roku dokonał rzeczy historycznej i sensacyjnie awansował do najważniejszej klasy rozgrywkowej. Niestety na tym skończyły się dobre wiadomości. To, że będzie źle pokazało już listopadowe okno transferowe, w którym ostrowianie z sensownych zawodników ściągnęli tylko Chrisa Holdera. Wtedy stało się jasne, iż co najwyżej czeka ich walka o utrzymanie z ZOOLeszcz GKM-em Grudziądz. Niestety rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej brutalna niż przewidywali nawet najwięksi pesymiści i panowie w szarych kevlarach ukończyli zmagania na ostatnim miejscu, bez ani jednego meczowego zwycięstwa. Nic więc dziwnego, że od paru tygodni ostrowscy fani zadają sobie pytanie: "dlaczego było tak kiepsko?". W roli adwokata zespołu na antenie TVP Sport wystąpił Tomasz Gapiński. - Po awansie nasz klub musiał przebudować obiekt, by ten nadawał się do rozgrywek PGE Ekstraligi. Od tego momentu zaczęły się schody. Budowa się przeciągała, przez co nie mieliśmy możliwości do tego, by dobrze przygotować się do sezonu. Pierwszy mecz z Grudziądzem pojechaliśmy tak naprawdę z marszu. Tych treningów nie było za wiele. Tor został też naruszony przez ciężki sprzęt, który musiał wjeżdżać na murawę - powiedział. Tomasz Gapiński zostanie w Arged Malesie? 40-latek, podobnie jak jego większość kolegów z Arged Malesy, tego roku zdecydowanie nie zaliczy do udanych. W rankingu najskuteczniejszych żużlowców rozgrywek uplasował się on dopiero na odległym czterdziestym miejscu. Czy w związku z tym obawia się o swoją dalszą przyszłość w zespole? - To trzeba pytać prezesa i trenera, czy wciąż widzą moją osobę w zespole. Jeśli nie, to podziękujemy sobie za te cztery naprawdę owocne lata. Uważam, że były one dobre pomimo tego jednego słabszego sezonu. Jeżeli trzeba będzie się rozstać, to tylko i wyłącznie w zgodzie - skwitował srebrny medalista mistrzostw Europy z 2011 roku. Przynależność klubowa Tomasza Gapińskiego prawdopodobnie wyjaśni się więc w najbliższych tygodniach. Jak na razie w szeregach świeżo upieczonego spadkowicza na pewno zostanie Oliver Berntzon. Ponadto działacze marzą o zatrzymaniu Chrisa Holdera, lecz umówmy się - to chyba graniczy z cudem. Spośród innych zawodników do Ostrowa przymierza się na przykład Tobiasza Musielaka.