Gdy Przyjemski oficjalnie ogłosił odejście z Polonii, w klubie nastroje były minorowe, choć spodziewano się takiej decyzji. Od dawna otoczenie zawodnika mówiło wprost: zostaniemy tylko w przypadku awansu, bo Wiktor musi się rozwijać. Awansu nie ma, więc nie ma i Przyjemskiego. A Polonia została z kiepskim tercetem Buszkiewicz - Nowak - Głogowski. To nie wygląda dobrze nawet na pierwszoligowe warunki. Dlatego też Jerzy Kanclerz postanowił ostro zawalczyć o jakieś wzmocnienie. Choć klub tradycyjnie trzyma w tajemnicy nazwisko nowego zawodnika, to już kilkanaście dni temu jako pierwsi informowaliśmy o tym, że do Bydgoszczy w ramach wypożyczania z Włókniarza Częstochowa przyjdzie Franciszek Karczewski. Później naszą informację powtórzyły inne portale. To duży transfer dla klubu, który za kilka miesięcy podejmie kolejną próbę walki o awans do PGE Ekstraligi. Jeśli chodzi o Karczewskiego zaś, to tutaj także pewne kroki trzeba podjąć. Trochę go "za dużo". Kibice to wytykali Po zdjęciach z zawodów widać, że Karczewski zrobił się dość "masywny". Absolutnie nie mamy tutaj na myśli tego, że ma nadwagę. Na pewno jednak trochę pracy nad ciałem by się przydało, bo żużel poszedł już w taką stronę, że należy dbać o sylwetkę. Może nie do tego stopnia co w skokach narciarskich, ale wagi trzeba pilnować. Szczuplejszy zawodnik jest o wiele skuteczniejszy na torze, dlatego kluby zwracają uwagę na to, jak kto się prowadzi. Do sezonu Karczewski ma jeszcze praktycznie pięć miesięcy, więc spokojnie zdąży ogarnąć ten temat. Jego problemem jest też wzrost, jak na żużlowca jest bardzo wysoki. Przy masywnej sylwetce sprawia wrażenie odrobinę "za dużego", co zauważyli kibice. To jednak na tę chwilę nie jest problem, bo do ligi sporo czasu. Ale Karczewski musi coś z tym zrobić, bo to właśnie teraz jest moment pracy nad formą. W sezonie na takie rzeczy będzie już za późno.