Adrian Miedziński uczestniczył w potwornie wyglądającym wypadku 26 sierpnia na torze w Zielonej Górze. Nie opanował motocykla na wyjściu z drugiego wirażu, wprasował w bandę Maksa Fricke’a, a później upadł na tor i z impetem uderzył o niego głową. Przeturlał się dobrych kilkanaście metrów, ale już przy pierwszym kontakcie z podłożem stracił przytomność. Środowisko żużlowe zamarło. 37-latek został na sygnale odwieziony do szpitala, gdzie lekarze zdiagnozowali aksonalny uraz mózgu i wprowadzili zawodnika w śpiączkę farmakologiczną. Rozpoczął się długi pokaz wsparcia dla wychowanka Apatora. Kibice wywieszali transparenty, żużlowcy życzyli mu w wywiadach wszystkiego najlepszego, nawet w kościołach odprawiano msze w jego intencji. Miedziński przemówił Po nieco ponad tygodniu Miedzińskiego udało się wybudzić. Proces rekonwalescencji przebiega dużo szybciej niż można było się spodziewać. Żużlowiec został już wypisany do domu, a przed kilkoma dniami odwiedził nawet swój aktualny klub - Abramczyk Polonię Bydgoszcz. Teraz wydał wideooświadczenie, w którym dziękuje wszystkim za okazane mu wsparcie. - Jak już wiecie, mam się dobrze. Od 23 września jestem w domu. Widzieliście po wstawianych zdjęciach, że funkcjonuję, że wszystko jest okej. Na wstępie chciałbym podziękować za profesjonalną opiekę pielęgniarkom i lekarzom z zielonogórskiego szpitala oraz ze Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. To dzięki waszej walce i opiece wróciłem - mówi zawodnik. - Podziękowania należą się też całemu środowisku żużlowemu, moim kolegom z toru, włodarzom klubowym. Dziękuję bardzo za słowa wsparcia. Kłaniam się każdemu kibicowi za liczbę maili, komentarzy, zdjęć, relacji, za oprawę podczas zawodów. Dziękuję również swoim najbliższym i przyjaciołom za to, że byliście ze mną w najtrudniejszych chwilach, a teraz pomagacie mi wrócić w stu procentach. Jestem bardzo wdzięczny za to, ze byliście ze mną od samego początku i wierzyliście, że znów mnie zobaczycie - kontynuuje. Kibice spekulują teraz czy doświadczony żużlowiec powróci jeszcze do zawodowego uprawiania ukochanego przez siebie ekstremalnego sportu. On sam unika póki co jasnych deklaracji, ale między wierszami z jego słów wywnioskować można chyba całkiem sporo. - Teraz czeka mnie szereg ćwiczeń rehabilitacyjnych z moją ekipą. Włożę mnóstwo serca, by wszystko wróciło w stu jeden procentach. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia niebawem - pozdrowił swoich fanów.