Kto czwarty i piąty do brydża na żużlowy Mundial? Dobiega końca ostatni etap selekcji przed żużlowym Mundialem, który pod koniec lipca odbędzie się na polskiej ziemi, we Wrocławiu. Trener Rafał Dobrucki od dawna miał w głowie szkielet kadry, a sobotni mecz towarzyski z Resztą Świata posłużył mu do wyselekcjonowania czwartego do brydża oraz rezerwowego. Pozycja najlepszego żużlowca świata Bartka Zmarzlika, lokalnego matadora, innego naszego stałego uczestnika cyklu Grand Prix - Macieja Janowskiego oraz króla Stadionu Olimpijskiego - Janusza Kołodzieja jest niepodważalna, dlatego Dobrucki nawet ich nie fatygował do Poznania. Polacy wygrali, ale wynik miał drugorzędne znaczenie. Niektórzy żużlowcy poprawili swoje notowania, inni się skreślili. Bardzo mocne karty wyciągnęli Przemysław Pawlicki, Dominik Kubera i Szymon Woźniak. Od razu po zawodach wianuszek dziennikarzy zleciał się do szkoleniowca. Obskoczyli go jak sępy. Wszyscy chcieli usłyszeć od Dobruckiego jednoznacznej deklaracji, kto znajdzie się w ścisłej piątce na Drużynowy Puchar Świata. Rafał wiedział, co się święci i nie dał się wypuścić. Odwlókł swoją decyzję o kilka dni. Zachowanie Pedersena było skandaliczne Na poznańskim Golęcinie w niemal każdym boksie aż huczało o skandalicznym zachowaniu Nickiego Pedersena, który w piątkowym spotkaniu w Lesznie markował defekty i ostentacyjnie zjeżdżał tuż przed metą do parku maszyn. Jaimona Lidseya pozbawił nawet punktu bonusowego i najzwyczajniej w świecie zabrał mu kilka tysięcy złotych. To było świństwo. Nicki pokazał brak klasy. Czekam na oficjalne stanowisko klubu, bo wypowiedź menedżera Ślączki nie zamyka sprawy. Wyuczona, oficjalna regułka na potrzeby telewizji, schowanie się za podwójną gardą wyszło nie tyle groteskowo, co słabo. Rozumiem, że Janusz nie chciał jeszcze dolewać oliwy do ognia, ale szanujmy się, reakcja powinna być bezwzględna. Można lubić Pedersena, albo za nim przepadać, ale doceniamy jego sukcesy. Przebogatego CV i trzech tytułów mistrza świata nie dostaje się za piękny uśmiech. Szkoda tylko, że sam Duńczyk robi na koniec kariery bardzo dużo, aby nieco rozmienić się na drobne. Jeżeli jesteś trenerem kadry narodowej, wzorem dla młodzieży, autorytetem, ludzie widują cię na różnych imprezach mistrzowskich w koszulce reprezentacji, to powinno się świecić przykładem. Pedersen podciął gałęź, na której siedzi, odtrącił rękę, która go karmi. Takimi wyskokami raz, że strzela sobie w kolano, jeszcze naraża Speedway Ekstraligę na wizerunkową katastrofę. To nie do wiary, że w trudnych czasach, gdy każdy grosz jest na wagę złota, kibice odkładają do skarbonki pieniądze, żeby pójść na mecz swojej ukochanej drużyny, musimy dyskutować o fochach blisko pięćdziesięcioletniego faceta. Mam nadzieję, że ten policzek nie zostanie bez echa. Patrzą na to fani na trybunach, transmituje telewizja, przyglądają się sponsorzy, a Pedersen jest bezkarny? To niedopuszczalne. Być może naiwnie, łudzę się jeszcze że Nickiego po weekendzie ruszy sumienie i zdobędzie się na jakieś przeprosiny. Tematu, to pewnie nie załatwi, ale Duńczyk odkupi w części winy.