Zaczęło się od fatalnej kraksy Michaela Haertela. Niemiec brał udział w eliminacjach do przyszłorocznego GP na długim torze. Podczas zawodów we francuskim La Reole radził sobie świetnie, ale niestety na samym końcu rywalizacji spotkało go coś okropnego. W biegu o nic, Haertel zaczepił o Dave'a Meijerinka, ostro wystrzelił w powietrze i mocno huknął głową o tor. A przypomnijmy, że na long tracku zawodnicy rozwijają znacznie większą prędkość niż w klasycznym żużlu. Według relacji świadków, całe zajście wyglądało paskudnie. Diagnoza postawiona zawodnikowi brzmi niestety równie paskudnie. Haertel doznał poważnego urazu czaszkowo-mózgowego, miał także wylew krwi do mózgu. Jedynym pozytywem w tych strasznie brzmiących wieściach jest to, że aktualnie jego stan zdrowia jest ustabilizowany. Na pewno jednak czeka go bardzo długa rehabilitacja, bo choć Haertel jest przytomny, okoliczności i typ urazu bardzo przypominają to, co w sierpniu ubiegłego roku spotkało Adriana Miedzińskiego. Dramat w Holandii. Bliscy płakali pod ambulansem O ile w przypadku zawodów w La Reole była nam potrzebna relacja świadków, o tyle sytuację z holenderskiego Veenoord możemy już opisać na bazie tego, co sami widzieliśmy, gdyż redakcja Interii na tym turnieju była obecna. Podczas oficjalnego otwarcia nowego toru, którym były zawody Dutch Open doszło do strasznego upadku Patricka Kramera. Zawodnik nie opanował motocykla i z wielką siłą uderzył w bandę na prostej, nie puszczając motocykla i tym samym jeszcze pogarszając swoją sytuację. Absolutnie wszyscy na stadionie zamilkli w jednej chwili. Gdy przyjechał do niego ambulans, momentalnie rozstawiono parawan. Fanom przypomniały się najgorsze chwile, bo przecież przeważnie takie rzeczy robi się tylko podczas akcji ratowania życia. Nie udało nam się ustalić, czy takowa w przypadku Kramera była prowadzona, ale wiemy na pewno, że na torze jego stan był bardzo poważny. Wokół Kramera zgromadziły się bliskie osoby, które płakały. Widok był przerażający. Po chwili przyjechała druga karetka, gdyż pierwsza nie była wyposażona w odpowiedni sprzęt. Na niedzielę rano (upadek zdarzył się w sobotę około 17:00) informacje były takie, że zagrożenia życia nie ma, ale niestety zawodnik złamał kręgosłup. Od tego momentu żadne informacje nie są publikowane.