Wiemy już, że do startów na wyspach wraca na pewno Maciej Janowski, inna gwiazda żużla i dobry kumpel Pawlickiego. Brązowy medalista mistrzostw świata sprzed roku pojedzie w barwach drużyny z Oksfordu. Jak się okazuje, podobne kroki rozważa też wspomniany Pawlicki. W rozmowie z radiem Index nowy żużlowiec Falubazu Zielona Góra powiedział, że temat powrotu do tej ligi jest brany pod uwagę i trwają rozmowy z klubami z Wielkiej Brytanii. Gdyby Pawlicki także zdecydował się na starty w lidze brytyjskiej, byłby to już kolejny poważny element w jej odbudowie. Niegdyś była to liga, w której jeździli wszyscy najlepsi, ale z czasem bardzo straciła na prestiżu. Był taki moment, że dosłownie nikt ze znanych zawodników już tam nie startował. Ostatnio jednak widać, że żużel w Wielkiej Brytanii przeżywa renesans. Coraz więcej znanych nazwisk tam ciągnie. Kto wie, może niedługo będzie to konkurencja dla ligi szwedzkiej. Pawlicki szuka startów, bo wie że taryfa ulgowa się kończy 29-letni wychowanek Unii Leszno to zawodnik uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych w swoim pokoleniu. Za juniora był nawet momentami lepszy od Bartosza Zmarzlika, ale obecnie panów dzieli różnica kilku klas. Pawlicki ma za sobą słabe lata i dla wielu sportowo przestaje być kandydatem do medali mistrzostw świata w przyszłości. Piotr gdzieś stracił polot i finezję, którymi tak imponował w młodszych latach. Pozostaje pytanie, czy zdoła to jeszcze odzyskać. Oczywiście trudno tutaj mówić, że potencjalne starty w Wielkiej Brytanii pomogą Pawlickiemu w powrocie do ścisłej, światowej czołówki. Tu bardziej chodzi o to, by po prostu złapać jak najwięcej kontaktu z motocyklem, a przecież liga brytyjska rusza kilka tygodni przed polską. Pawlicki wie, że dłużej na samym talencie jechać nie może, bo za chwilę podzieli los swojego brata, który na rok musiał opuścić PGE Ekstraligę. Teraz wraca, ale pozycję ma już dużo słabszą niż kiedyś.