Plany Sławomira Kryjoma na sezon 2024 brutalnie zweryfikowały nowe przepisy, które wymusiły na pierwszoligowych klubach stworzenie spółki kapitałowej, by przystąpić do rozgrywek Speedway 2. Ekstraligi. Stworzenie spółki przed zespół z Landshut wiązało się z wieloma przeszkodami, przez co włodarze niemieckiego zespołu postanowili wystartować w Krajowej Lidze Żużlowej. Nie chciał wracać do 2. Ligi Sławomir Kryjom nie chciał wracać do drugiej ligi i jechać tak naprawdę o nic. - Nie ukrywam, że po tym, co wydarzyło się z Landshut Devils, nie chciałem wracać do drugiej ligi. Kiedy dzwonią do ciebie z domowego klubu i masz silną presję prywatnego otoczenia żeby wrócić, to takie decyzje podejmuje się łatwiej. Nie było dużego pola manewru - tłumaczył Kryjom w Rozmowie Interii. Jednocześnie nowy menedżer Unii przyznaje, że gdyby Landshut pozostało na zapleczu PGE Ekstraligi, pozostałby w klubie - pod warunkiem braku oferty z Leszna. Miał oferty z innych klubów Kryjom miał ofertę z innego ekstraligowego klubu, którą był zainteresowany. Włodarze leszczyńskiego klubu w ostatniej chwili zaproponowali mu angaż w Lesznie. Gdyby prezes Piotr Rusiecki spóźnił się z ofertą, Kryjom najprawdopodobniej pracowałby w innym klubie startującym w PGE Ekstralidze. - Byłem po słowie z jednym z ekstraligowych klubów w kwestii objęcia stanowiska dyrektora sportowego, co oczywiście wiązało się z funkcją menedżera zespołu. Nie będę zdradzał, który to był klub, natomiast propozycja była naprawdę godna uwagi i pojawiła się przed propozycją pracy w Lesznie - powiedział Sławomir Kryjom.