Polacy już grubo przed startem rywalizacji wskazywani byli przez ekspertów jako główny faworyt do wywalczenia złotego medalu. Mając w składzie Dominika Kuberę czy chociażby świeżo upieczonego mistrza świata juniorów - Mateusza Cierniaka, wstydem byłoby ukończenie imprezy w Tarnowie na innym miejscu niż pierwsze. Młode Orły nie zawiodły oczekiwań kibiców i turniej rozpoczęły z grubej rury. Biało-czerwoni już po inauguracyjnej serii oddalili się od rywali i stało się jasne, że tylko kataklizm odbierze im upragnione złoto. Pierwsze poważne wpadki nadeszły tak naprawdę dopiero w końcówce, bo raz taśmy dotknął na przykład wcześniej wspominany Mateusz Cierniak, a Jakub Miśkowiak w dwunastej odsłonie dał się pokonać wszystkim przeciwnikom. Co prawda na chwilę do gospodarzy zdołali zbliżyć się Duńczycy, lecz ich dobra passa nie potrwała długo. W biegach nominowanych wreszcie swoją szansę otrzymał Dominik Kubera, który pozamiatał i zgarniając dwie trójki z rzędu zapewnił triumf w turnieju naszej reprezentacji. Od Polaków i Duńczyków niestety mocno odstawały dwie pozostałe ekipy - Brytyjczycy i Szwedzi. Kibice nie mogli jednak narzekać na nudę, ponieważ w barwach pierwszej z wyżej wymienionych drużyn oglądali samego Daniela Bewleya, czyli niedawnego zwycięzcę rund Grand Prix we Wrocławiu i Cardiff. Wybitna jazda 23-latka sprawiła, iż Wyspiarze uplasowali się ostatecznie na najniższym stopniu podium. Wracając na koniec do Polaków, w niedzielę zdobyli oni złoto numer dwanaście w tej prestiżowej imprezie. W całej historii turnieju tylko trzykrotnie biało-czerwoni musieli uznać wyższość któregoś z rywali. Pierwsza historyczna edycja w 2008 roku padła łupem Szwedów. Sezon 2011 to triumf zawieszonych obecnie Rosjan. Z kolei cztery lata temu najlepsi okazali się Duńczycy. Robi wrażenie, nieprawdaż? Tarnowski finał drużynowych mistrzostw Europy juniorów zakończył też sezon 2022 w naszym kraju. Co prawda po drodze odbędzie się kilka imprez towarzyskich, lecz one nie grzeją kibiców tak bardzo jak jazda o medale. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata