Wydawało się jesienią, że ten klub któremu uda się pozyskać zdolnego Maksyma Borowiaka, będzie miał autostradę do PGE Ekstraligi. W poprzednich latach ten wychowanek Unii Leszno pokazywał, że może pokonywać nawet seniorów. Polonia długo walczyła o zawodnika, było bardzo blisko dogrania tematu. Ostatecznie jednak prezes Jerzy Kanclerz odpuścił sobie dalsze negocjacje. Kibice mieli spore wątpliwości co do tego ruchu. - Pojedziemy Buszkiewiczem i Karczewskim, ewentualnie Majewskim? Aż szkoda by było nie wykorzystać takiej szansy na Borowiaka - pisali. Rzeczywiście, wyglądało to na zmarnowaną dobrą okazję. Prezes i właściciel Polonii przede wszystkim jednak nie chciał przepłacać i pozwolił, by zrobili to rywale. Borowiaka wziął ROW Rybnik i raczej specjalnie szczęśliwy z tego powodu nie jest, bo junior trochę sportowo przygasł. Prezes miał rację. Oszczędził grube tysiące Czas pokazał, że Jerzy Kanclerz miał nosa. To co wyprawia w tym sezonie Buszkiewicz jest szokujące pewnie nawet dla niego samego. W miniony weekend wypadł tak dobrze, że wybrano go zawodnikiem meczu. Miał przegrywać rywalizację o skład z Franciszkiem Majewskim, a tymczasem nie daje mu najmniejszych szans. Od początku sezonu to Buszkiewicz okupuje miejsce w składzie i nic nie wskazuje na to, by miał je oddać młodszemu koledze z drużyny. Oczywiście mamy dopiero połowę sezonu i wiele może się jeszcze zdarzyć, ale już teraz można powiedzieć, że ruch z odpuszczeniem Borowiaka był bardzo dobry. Być może zresztą to też pozwoliło Buszkiewiczowi bardziej uwierzyć w siebie, bo rok miał mieszane mecze, z przewagą raczej tych słabszych. Teraz robi świetną robotę. Olivier ma przed sobą jeszcze jeden rok startów w gronie młodzieżowców.