Buczkowski jeździł w Bydgoszczy jako junior, a później wrócił na lata 2012-13 i pełnił nawet funkcję kapitana. Gdy tylko był w formie, imponował kapitalnymi szarżami pod płotem, które kibice uwielbiali. Zresztą co tu dużo mówić - Buczkowski w Bydgoszczy dla wielu był jak wychowanek. Choć odchodził w atmosferze nie najlepszych relacji z klubem, przez fanów został zapamiętany jako świetny i niezwykle waleczny zawodnik. Podobnie po sezonie 2020 zapamiętano Huckenbecka. W tamtym roku Polonia cudem uratowała się przed spadkiem. Ostatecznie udało się jej pozostać w lidze, ale to z Huckenbecka zrobiono kogoś w rodzaju kozła ofiarnego. Niemiec zwłaszcza końcówkę sezonu miał jednak bardzo dobrą, on też szalał po zewnętrznej, jeśli tylko tor dawał taką możliwość. Kibice byli bardzo zdziwieni, że to właśnie z niego w klubie zrezygnowano. Huckenbeck wydawał się żużlowcem, który zdecydowanie częściej robił swoje niż zawodził. Oni biorą się za tor. Lyager potrafił być jak Gollob Z tego co udało się nam ustalić, czołowi zawodnicy Abramczyk Polonii Bydgoszcz wyrazili już swoje opinie na temat preferowanego sposobu przygotowania nawierzchni przy Sportowej. Ma ona premiować tych, którzy lubią atakować pod bandą, czyli właśnie tercet Buczkowski - Huckenbeck - Lyager, bo to od tych żużlowców w Bydgoszczy zależy najwięcej. Jeśli każdy pojedzie na swoim poziomie, Polonia spokojnie może powalczyć o awans do PGE Ekstraligi, na który czeka od dawna. Oczywiście nikt w klubie nie zapomina o pozostałych seniorach, czyli Mateuszu Szczepaniaku i Timie Soerensenie. O nich się trochę mniej mówi. Szczepaniak w niedawno zakończonym sezonie był brany nieco awaryjnie, ale zdecydowanie się sprawdził. Były mecze, w których pełnił nawet rolę lidera, więc absolutnie nie można przypisywać mu statusu zawodnika drugiej linii. Soerensen to spora zagadka. W 2. Lidze spisywał się udanie, ale teraz czeka go wielki przeskok. A z tym nie wszyscy sobie potrafią poradzić.