Gdyby menedżerowie i prezesi mogli, to z tabelami i terminarzami by spali. Non stop analizują gdzie i kiedy można zdobyć daną liczbę punktów oraz oczywiście patrzą na mecze, w których należy założyć brak tychże punktów. W wywiadach powtarzają wyświechtane slogany, takie jak "nas to nie interesuje" czy "wszystko i tak zweryfikuje tor". Życie jednak już wiele razy pokazywało, jak ważny zwłaszcza na początku sezonu jest korzystny terminarz. Istotne jest to jeszcze bardziej, gdy mówimy o tych teoretycznie słabszych drużynach. Spójrzmy na przykład Arged Malesy Ostrów z ubiegłego sezonu. Beniaminek w pierwszej kolejce dostał jednocześnie wielką szansę, jak i mecz stawiający go pod ścianą. Było oczywiste, że ewentualna porażka z GKM-em przekreśli nadzieje już na starcie. Z kolei zwycięstwo pozwoli uwierzyć w to, że da się tę ligę utrzymać. Ostrowianie wysoko polegli i tak na dobrą sprawę pozamiatali sobie sytuację już w pierwszym meczu rozgrywek. Dalej było tylko gorzej. Na ten dzień czekają wszyscy. Terminarz PGE Ekstraligi W piątek za tydzień oficjalnie zaprezentowany zostanie terminarz na nowy sezon. Najbardziej z pewnością czekają na niego w trzech ośrodkach: Grudziądzu, Lesznie i Krośnie. To te zespoły zdaniem większości ekspertów mają najmniejsze szanse na włączenie się do walki o strefę medalową. Innymi słowy: to między nimi ma się rozstrzygnąć kwestia utrzymania w PGE Ekstralidze. Szalenie ważne będzie zwłaszcza to, od jakich rywali sezon zaczną. Wbrew pozorom to często wcale nie jest kwestia równej dyspozycji przez całe rozgrywki, ale umiejętnego wykorzystania sprzyjającego terminarza. Gdy zawali się mecze, w których miało się zdobyć punkty, przychodzą te trudniejsze, w których o jakąkolwiek zdobycz jest jeszcze trudniej. Gdy nawet pod koniec sezonu złapie się formę, to nie ma już czego zbierać. Zresztą wspomniana Arged Malesa też na koniec jechała nieco lepiej, mimo że nie dało to punktów. Co z tego jednak, skoro z ligą pożegnała się już w lipcu. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata