Awans 12-krotnego mistrza Polski spowodował, że szanse Drabika na pozostanie w elicie są niemalże stuprocentowe. Gdyby tak się nie stało, to jego los byłby w rękach Michała Świącika, który mógłby dać żużlowcowi zielone światło na poszukiwanie klubu w niższej lidze. Powodował spore problemy Historia Maksyma Drabika pomimo tak młodego wieku jest już bardzo kolorowa. Polak w ostatnich latach sprawiał wiele problemów. W pamięci kibiców pozostał obrazek Drabika, który na zawodach w Toruniu się spakował. Następnie opuścił park maszyn z walizką, a prezes Michał Świącik go gonił, żeby powrócił na Motoarenę. W tym roku także nie było kolorowo pod względem atmosfery we Włókniarzu, choć to nie Drabik akurat był głównym powodem spięć. Problemem za to była jazda 26-latka, która łagodnie mówiąc nie była dobra. Wyniki Drabika były przeciętne, przez co Włókniarz nie awansował do fazy play-off. Zwieńczeniem tego słabego sezonu był ostatni mecz w Grudziądzu, gdzie nie zdobył żadnego punktu. Legenda wierzy w powrót do formy Szansę do powrotu i pokazania swoich możliwości otrzyma najprawdopodobniej w Rybniku. - Trzeba odróżnić dwie postacie, czyli Drabika w życiu prywatnym i Drabika na torze. Drabik na torze to kawał zawodnika. Uważam, że Rybnik zrobił dobre przedsięwzięcie, ściągając tego żużlowca. To kwestia dogadania się z nim - mówi nam Andrzej Koselski. Wielu kibiców obawia się, że transfer Polaka może rozsadzić atmosferę w zespole, a bez tego ciężko o dobre rezultaty. - Ułożenie Drabika będzie trudne, ale z pewnością nie jest to rzecz nie do pokonania. Kibicuję w tym prezesowi Mrozkowi - przekonuje były trener kadry. - Potrafi jechać, ma świetną ocenę sytuacji oraz konstruować ataki. Ten transfer wyjdzie Rybnikowi na dobre - kończy. Albert Fedorowicz