Gdzie nie pojedzie, tam jest świetnie dopasowany. Kubera wszędzie dysponuje kapitalną prędkością i świetnymi startami. Polak nie zawodzi, wydaje się, że jeździ obecnie w innej lidze. Nawet Bartosz Zmarzlik ma momentami mniejsze problemy. „Jeżeli nie Dominik, to kto?” Kubera w przeszłości stawał na podium rund Grand Prix. Wielu kibiców pamięta jak w 2021 roku zaliczył wejście smoka i stanął dwukrotnie na podium. Poprzedni sezon był średnio udany, choć w większości rund awansował do półfinałów. Brakowało jednak podiów. - Jeżeli nie Dominik, to kto? Dominik Kubera może być najpoważniejszym rywalem w walce o złoty medal dla Bartka Zmarzlika. Od kilku lat wymieniamy Bartka w pierwszej kolejności, w kontekście złota, notabene słusznie. W poprzednim sezonie jednak miewał problemy, jeśli chodzi o prędkość, czego najlepszym dowodem jest próba jazdy na silnikach Petera Johnsa w Cardiff - tłumaczy Frątczak. „Nie jest automatem” - To pokazuje, że Bartek nie jest też automatem. Nic nie jest nam dane z góry. Bartek obecny regulamin wykorzystuje do zera. Jest też pretendent, który okrzepł w zawodach Grand Prix. Widać, że Dominik poukładał sprawy sprzętowe. Jakiś czas temu nastąpiła daleko idąca zmiana. Bardzo dobrze czuje te rozwiązania technologiczne, dobrze wie jak reagować. Porażki w sporcie to rzecz naturalna - wyjaśnia. - Chodzi o to, by Dominik zbyt bardzo nie dzielił włosa na czworo, jeśli chodzi o sprawy sprzętowe. Czasami pewnie będzie kłopot z prędkością. Chodzi o to, by nie gubił koncentracji, on już nie musi mieć najlepszego silniku, by wygrywać. On potrafi już jechać sobą, jest świetnym zawodnikiem. To będzie najpoważniejszy rywal dla Bartka, nie boję się tego powiedzieć wprost - kończy Frątczak. Pierwszy test mocy Kubery w Grand Prix już 3 maja, wtedy zawodnicy będą inaugurować cykl mistrzostw świata w niemieckim Landshut.