Leszno żyje już sobotnim meczem. Mobilizacja w miejscowym środowisku jest ogromna. Zawodnicy drużyny wystosowali list do kibiców, których proszą o wsparcie. Podczas sobotniego starcia przeciwko Apatorowi Toruń można spodziewać się kompletu publiczności. Całe miasto będzie spoglądać na drużynę Unii i liczyć na cud. Chyba tak można określić ewentualną wygraną bez trójki kluczowych żużlowców: Janusza Kołodzieja, Andrzeja Lebiediewa oraz Damiana Ratajczaka. Wygrana z Apatorem jest absolutnie kluczowa Unia ma olbrzymiego pecha związanego z kontuzjami, ale zarządzanie kryzysowe w Lesznie w ostatnich dwóch sezonach to już norma. Teraz w klubie muszą stanąć na rzęsach i jakoś poradzić sobie z brakami kadrowymi. Gospodarze faworytem nie będą, ale jeśli wszyscy zawodnicy pojadą na maksimum swoich możliwości, to wspomniany cud jest możliwy. A zwycięstwo z Apatorem może być decydujące w kontekście walki o utrzymanie. Zespół Rafała Okoniewskiego ma aktualnie 4 punkty i zamyka tabelę. Można szacować, że do utrzymania potrzebne będą przynajmniej 10 "oczek". Patrząc na kalendarz Unii w kolejnych tygodniach szybko zauważymy, że będą jeszcze kolejne okazje na zapunktowanie, ale wygrane w starciach u siebie ze Stalą czy Spartą na razie wydaje się mocno życzeniowe. Bo Unia - poza sobotnim meczem z Apatorem, podejmie u siebie jeszcze Stal Gorzów, Spartę Wrocław i GKM Grudziądz. Do wzięcia będzie więc 6 punktów. Trudno powiedzieć, na ile zgarnięcie całej puli będzie możliwe. Szanse z pewnością wzrosną wraz z odkładanym powrotem Janusza Kołodzieja. Tak szybko jak kapitan do drużyny nie wróci jednak ani Andrzej Lebiediew ani Damian Ratajczak. W zanadrzu jest jeszcze wyjazd do Zielonej Góry, ale tam też trudno zakładać z góry sukces. Unia jeszcze nie musi oglądać się na rywali Ewentualna wygrana z Apatorem mocno poprawi sytuację Unii w tabeli i podniesie morale zespołu. Taki scenariusz sprawi, że byli mistrzowie Polski w zasadzie nie będą musieli oglądać się na rywali i do kolejnych spotkań przystąpią zdecydowanie bardziej spokojni. Jednak porażka sprawi, że nie dość, że marginesu błędu już nie będzie, to oprócz tego trzeba będzie śledzić poczynania zarówno GKM-u i Falubazu, a więc liczyć na to, że konkurenci z dołu tabeli gdzieś się potkną.