Jak najczęściej zawodnicy tłumaczą słabsze wyniki? "Tor był inny, jak na treningu", "trenowaliśmy w innej temperaturze", "pogubiliśmy się z ustawieniami", "tor nas zaskoczył" - takie wymówki znamy nie od dzisiaj i nie od wczoraj, tylko od wielu lat. Gorsze wyścigi i mecze błędnymi ustawieniami tłumaczy nawet czołówka światowego żużla. Żużel. Jan Krzystyniak: Absurd. Ja się z tego śmieję Osoba, która nigdy nie wsiadła na motor żużlowy i ogląda spotkania tylko z perspektywy kanapy, jest w stanie "kupić" te tłumaczenia. Jan Krzystyniak zjadł na torze zęby i kompletnie ich nie rozumie. - Żaden tor w Polsce nie jest niespodzianką dla zawodników. Oni bardzo dobrze je znają - mówi nam Krzystyniak.Ekspert posłużył się szczególnie jednym przykładem, który jest używany przez zawodników. - Z wypowiedzi wszystkich zawodników wynika, że w sobotę na jednym torze można trenować na jednym ustawieniu, a w niedzielę trzeba jechać na innym. Przychodzi dwa lub trzy stopnie większa temperatura i warunki torowe się zmieniają. Ja oczywiście się z tego śmieję, jest to absurd, ale trzeba przyjąć to, co mówią, i ich rozumieć - stwierdza nasz rozmówca. Był lepszy od medalisty mistrzostw świata. Ten transfer mógł się wydarzyćPonad dekadę temu był nawet żużlowiec z przeszłością z cyklu Grand Prix, który nieudane starty tłumaczył... temperaturą nawierzchni. Gdy w trzech wyścigach przywoził trzy trójki, wszystko mu pasowało, później przyszła jedynka albo zerówka i zaczęły się takie dziwne wymówki.Jan Krzystyniak, jako były reprezentant Polski, wie, co mówi. Jako zawodnik jeździł dla klubów z Zielonej Góry, Leszna, Rzeszowa oraz Ostrowa. Karierę zakończył po sezonie 1998. Dał sobie z żużlem spokój w wieku 40 lat. Był to początek zawodowstwa w Polsce i Krzystyniak nie miał nawet pieniędzy na zakup opony. Stwierdził, że jest to czas, aby powiedzieć "pas" i zająć się trenerką. Od wielu lat pojawia się w mediach tylko już w roli eksperta. Udowodnił, że jednak nie jest emerytem. Wiemy, czym zaimponował