Zasadniczo Nicki Pedersen pod względem liczb wcale źle nie wyglądał. Duńczykowi zdarzały się genialne mecze, w których był nawet w stanie pokonywać wielkie gwiazdy z Bartoszem Zmarzlikiem na czele. Sezon skończył ze średnią bliską 2 punktów/bieg. Jednak dobre momenty byłego mistrza świata przyćmiły problemy zdrowotne i jazda na ciężkich torach, na których zupełnie sobie nie radził. Średnia Krzysztofa Kasprzaka nieznacznie przekroczyła 1,5 punktu/bieg, a on sam utrzymuje, że wcale nie był to dla niego zły rok, bo statystyki mógłby poprawić meczami przeciwko słabszym zespołom, w których nie startował ze względu na kontuzje. Dość pokrętne tłumaczenie, bo jak Kasprzak jeździł każdy widział. To już nie jest ten sam przebojowy zawodnik, którego pamiętamy sprzed lat. Dziś były wicemistrz świata jeździ zdecydowanie bardziej zachowawczo i bazuje głównie na momencie startowym. Zresztą w środowisku pojawiło się przekonanie, że Kasprzak już nie naciągnie żadnego innego klubu w PGE Ekstralidze po kiepskim roku w Krośnie. Jego wcześniej starty jeszcze dla klubu z Grudziądza też wystrzałowe nie były. Młody Polak spowodował upadek. To koniec kariery Czy gwiazdy po 40-stce wrócą jeszcze do PGE Ekstraligi? Ciekawe w tym wszystkim jest to, że obaj zawodnicy nie powiedzieli "nie" powrotowi do elity. Pedersen na konferencji w Rzeszowie, na której został zaprezentowany jako nowy zawodnik Stali sugerował, że chętnie podjąłby rękawice wspólnie ze swoim nowym klubem. Może być to jednak trudne zadanie zważywszy na wiek. Duńczyk ma już 46 lat i jak sam zapowiedział czeka go jeszcze rok, maksymalnie dwa lata startów na żużlu. Wiele najpewniej będzie zależeć od kondycji zdrowotnej. Kasprzak z kolei w przyszłym roku świętować będzie 40-ste urodziny a zdaniem ekspertów lepszy już nie będzie. Jemu też trudno będzie więc odbić się w 2. Speedway Ekstralidze, aby znów mieć szanse na kontrakt w PGE Ekstralidze. Chyba, że Krzysztof zaliczy wystrzałowy sezon i pokaże, że do emerytury mu jeszcze daleko. O to też jednak łatwo nie będzie, bo zegar biologiczny tyka. Szykują się do skoku na wielką kasę. Te zmiany mają jeden cel [OPINIA]