Pierwszy z trzech finałów IMP w Grudziądzu był testem systemu VAR. W komunikacie PZM pojawiła się nawet informacja, że sędzią VAR na te zawody będzie szef arbitrów Leszek Demski. Liczono, że w związku z tym nie będzie kontrowersji, że w razie potrzeby sędzia VAR naprawi pomyłki prowadzącego zawody Remigiusza Substyka. Kilka wpadek i pomyłki podczas testów systemu VAR Od kilku dni w przestrzeni publicznej trwa jednak dyskusja o niesłusznym wykluczeniu Macieja Janowskiego, czołganiu się Grzegorza Zengoty w 1. biegu, fruwającej reklamie, ale i też o taśmie startowej, która przez słupek szła nierówno w górę i utrudniała życie zawodnikom. Dopiero po interwencji taty Bartosza Zmarzlika zrobiono z tym porządek. Zasięgnęliśmy języka w sprawie tego, jak działał VAR w Grudziądzu. Okazało się, że pan Demski nie nadzorował sędziego Substyka, a jedynie sprawdzał, jak działa sam system. Zresztą regulamin w obecnym kształcie nie dawał Demskiemu podstaw, by wpływać na decyzje arbitra. Nawet jeśli uważał, że wykluczenie Janowskiego było niesłuszne. W żużlu jest bowiem tak, że ostatnie słowo należy do tego głównego arbitra. I on mógł, ale nie musiał posłuchać sugestii sędziego VAR. Leszek Demski nie chce być sędzią VAR Swoją drogą, to Demski już zapowiedział, że jego rola sędziego VAR na stałe kompletnie nie interesuje. I to akurat jest dobra wiadomość. Dlaczego? Wyobraźmy sobie, że po zmianie regulaminu sędzia VAR miałby wpływ na decyzje głównego arbitra. Przecież każdy z tych panów na wieżyczce wiedząc, że za VAR odpowiada ich szef, zamiast prowadzić zawody po swojemu, zastanawiałoby się, co na ich miejscu zrobiłby Demski. Pozostaje pytanie, czy VAR w żużlu ma w ogóle jakiś sens. Zostańmy przy IMP. W sprawie wykluczenia Janowskiego Polska jest podzielona na pół. Pewnie tak samo jest u sędziów. Część z nich zrobiłaby to, co Substyk. Pozostali wykluczyliby Kołodzieja. Co do mikroruchów Zengoty, to czasami trzeba kilka powtórek, by w ogóle taki ruch zawodnika zauważyć. Akurat w tym przypadku VAR zadziałał i dał sędziemu możliwość szybkiej analizy. Nie wiemy jednak, dlaczego arbiter podjął błędną decyzję. Żużlowy VAR wymaga zmian w regulaminie Poza wszystkim taki żużlowy VAR wymagałby ścisłej współpracy i zaufania między sędzią prowadzącym zawody i arbitrem VAR. W innym razie mogłoby dochodzić między rozjemcami do takich samych sporów, jak między kibicami, którzy patrzą na tę samą sytuację, ale różnie ją oceniają. No, chyba że powstałby zapis, że sędzia VAR ma zawsze rację i jego słowo jest ostateczne. Inna sprawa, że do rozwiązania problemów takich, jak fruwająca reklama czy taśma startowa nie trzeba VAR. Z tym porządek mógł zrobić sędzia, bo że coś fruwało, to każdy widział i żaden VAR nie był do tego potrzebny.