Daniel Jeleniewski nie wspomina dobrze poprzedniego sezonu. Polak w czerwcu złapał kontuzję, która wykluczyła go z dalszej części zmagań. Sprawa była poważna, a sam zainteresowany po dziś dzień czuje żał do Kevina Fajfera. Tak skomentował postawę rywala 40-latek do tego momentu jechał w kratkę. Po prostu lepsze mecze przeplatał o wiele słabszymi. Na początku czerwca Abramczyk Polonia Bydgoszcz udała się do Poznania. W czwartym wyścigu na tor upadł Jeleniewski po kontakcie z Fajferem. Zawodnik wylądował w karetce, a diagnoza nie była najlepsza. Polak miał uszkodzony nerw w lewej ręce i już więcej nie wystartował w żadnych zawodach. Na szczęście uraz został zaleczony, a wychowanek lubelskiego Motoru przygotowuje się już do następnego sezonu. - Jest dobrze. Od jakiegoś czasu normalnie i regularnie trenuję. To już nie jest jakaś rehabilitacja, a normalne treningi na pełnych obrotach. Nie odczuwam w tej ręce jakiegoś wielkiego dyskomfortu. Do rozpoczęcia sezonu zostało kilka miesięcy, także będzie dobrze - tłumaczy. To dlatego wylądował w drugiej lidze W okresie transferowym Daniel postanowił podpisać kontrakt w drugiej lidze. Tam będzie reprezentował klub Grupa Azoty Unię Tarnów. Klub z Małopolski wydaje się największym faworytem do awansu. To dlatego zdecydował się tam pójść. - To była przemyślana decyzja. Miałem jakieś oferty z pierwszej ligi i mogłem zostać na tym poziomie rozgrywek. Oferta z Tarnowa była najbardziej konkretna i z jasną perspektywą. Skład Unii nie gwarantuje oczywiście awansu, ale moim zdaniem gwarantuje podjęcie takiej walki. To jest bardzo ważne, żeby jechać o ambitny cel - kończy.