Los w ostatnich dwóch sezonach nie oszczędza Fogo Unii Leszno. Lider i kapitan leszczyńskiego zespołu złapał już drugą kontuzję w tym roku, a na domiar złego kość udową złamał Damian Ratajczak. O ile Kołodziej może powrócić na kluczowe spotkania sezonu, o tyle wyjazd na tor Damiana Ratajczaka w najbliższym czasie jest wykluczony. Włodarze Fogo Unii zmuszeni byli uzupełnić kadrę, a w teorii najlepsi dostępni na rynku zawodnicy, na czele z Kennethem Bjerre, Matejem Zagarem i Michaelem Jepsenem Jensenem kosztowali za dużo. Dlatego sięgnięto po Bena Cooka. - Widziałem go tylko w telewizji, jak jeździł w Anglii. W zeszłym roku go zaobserwowałem. Taki malutki, młodziutki i bardzo szybki. Potem dopiero spojrzałem na jego pesel i już taki młody nie był. Jestem zaskoczony, że pojawił się znikąd. Mi się podoba, jak on jeździ. Życzę mu, żeby był prawdziwym uzupełnieniem naszego składu i woził same zwycięstwa - powiedział nam Andrzej Lebiediew. Kontuzja Jasona Doyle’a może dać im utrzymanie w lidze Pech prześladuje też Zooleszcz GKM Grudziądz. W ostatnich dwóch latach co chwilę kontuzję łapał Nicki Pedersen, a teraz inny z liderów, Jason Doyle. Dla Australijczyka uraz oznacza praktycznie koniec sezonu. Pech grudziądzan może być szczęściem leszczynian i dać im utrzymanie w PGE Ekstralidze na kolejny sezon. - W ogóle o tym nie myślę w tych kategoriach. Bardzo lubię Jasona i życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia, żeby przeszedł zabieg i jak najszybciej wrócił. To super gość, bardzo go lubię. Jeździłem z nim przecież w jednym klubie rok temu. Żadnemu koledze nie życzę kontuzji. Nie chcę komentować kto w jakim klubie ma sytuację. Przykro mi, że taki zawodnik, z takimi aspiracjami i zębem na torze po prostu wylatuje do końca sezonu. Dodawał charyzmy temu cyklowi i PGE Ekstralidze. Był groźny dla wszystkich. Kibice tracą prawdziwego showmana, a Grand Prix i liga straci trochę kolorytu - podsumował Andrzej Lebiediew.