Liczba siedem nie jest przypadkowa, bowiem tylu zawodników potrzeba do rozegrania spotkania. W naszym zestawieniu rzecz jasna główną rolę odegrają żużlowcy, jednak kilka pozycji przeznaczyliśmy dla najbardziej wyróżniających się działaczy. Jedni spełnili swoje marzenia, a drudzy ciężką pracą sprawili, że nadchodzący sezon to wejście w nową, lepszą erę, zwłaszcza w PGE Ekstralidze. Wojciech Stępniewski – za wprowadzenie żużla na salony Jeżeli jesteśmy już przy najlepszej lidze świata, nie sposób nie rozpocząć od człowieka stojącego na jej czele. Człowieka, który wprowadził zmagania o drużynowe mistrzostwo Polski na salony. W 2020 roku wraz z innymi działaczami pokonał COVID-19 i pomimo trudnej sytuacji szczególnie na początku sezonu, udało się bezproblemowo rozdać medale. Kilkanaście miesięcy później rozbił bank, podpisując z telewizją Canal+ kontrakt opiewający na 242 miliony złotych. Dzięki skutecznym działaniom Wojciecha Stępniewskiego i jego ludzi, do każdego klubu walczącego o tytuł co sezon ma trafić blisko 6 milionów złotych. Jakby tego było mało, PGE Ekstraliga zyska nową, spektakularną oprawę oraz otworzy się na inne państwa. Nowy twór w postaci rozgrywek U24 przyciągnął do naszego kraju między innymi Norwegów czy Finów, co jeszcze niedawno wydawało się marzeniem ściętej głowy. Najlepsza żużlowa liga świata to już nie tylko puste słowa, a rzeczywistość. Artiom Łaguta – za pierwsze mistrzostwo świata w karierze Po wielu latach wyrzeczeń i ciężkiej pracy, Rosjanin wreszcie zaatakował szczyt i ku zdziwieniu polskich kibiców w fantastycznym stylu strącił z tronu Bartosza Zmarzlika. Artiomowi Łagucie przez ostatnie miesiące wychodziło po prostu wszystko, ponieważ poza długo wyczekiwanym mistrzostwie świata, sięgnął także po złote medale z Betard Spartą Wrocław. Do pełni szczęścia zabrakło kolejnego zwycięstwa w Speedway of Nations, lecz tam pewne podium "odebrały" mu nieporozumienia z macierzystą federacją. Co najważniejsze, 31-latek nie chce na tym poprzestać i po rajskich wakacjach leżak zamienił na motocykl, a słoneczną plażę na halę sportową. Zawodnik ma świadomość, że znacznie łatwiej zdobyć tytuł niż go później obronić. - Pracy jest dużo, do końca jeszcze daleko, ale wszystko zmierza to tego, żeby przygotować się dokładnie tak, jak było w latach poprzednich. Żadnych rewolucji u nas nie należy się spodziewać - zapowiadał nie tak dawno na Interii menedżer żużlowca, Rafał Lewicki. Bartosz Zmarzlik – za regularność porównywalną do cyborga Skoro w naszym zestawieniu pojawił się Artiom Łaguta, to nie mogło zabraknąć w nim jego największego rywala i zarazem polskiego bohatera sezonu 2021 - Bartosza Zmarzlika. 26-latek ciągle udowadnia nam, iż niemożliwe nie istnieje, czego doskonałym dowodem jest czwarty z rzędu krążek wywalczony w indywidualnych mistrzostwach świata. Co prawda wymarzone złoto przeleciało mu koło nosa w ostatniej rundzie, jednak regularności może pozazdrościć mu niejeden topowy sportowiec. Na wyliczenie sukcesów wychowanka Stali Gorzów zwyczajnie nie starczyłoby nam miejsca, dlatego wymienimy te najważniejsze. Srebro Speedway of Nations, pierwszy w karierze triumf w indywidualnych mistrzostwach kraju i to na torze w Lesznie. Całość podsumowuje wyjątkowy brązowy medal PGE Ekstraligi z macierzystym klubem. Wyjątkowy, gdyż Polak zniszczył rywali i wykręcił historyczną średnią 2,649 punktu na bieg. Wiele działo się także w życiu prywatnym 26-latka. W marcu na świat przyszedł pierworodny syn - Antek, czyli obecne oczko w głowie dwukrotnego czempiona. Kto wie, czy i on także nie zapragnie zostać żużlowcem, lecz do tego jeszcze daleka droga. Na razie rodzina cieszy się z pierwszych świąt wspólnie spędzonych z potomkiem. Ryszard Kowalski – za rozdawanie kart w światowym żużlu Artioma Łagutę, Bartosza Zmarzlika łączą nie tylko medale zdobyte w Grand Prix i niezliczona ilość wygranych turniejów. Ich ojcem sukcesu okazał się człowiek z naszego kraju - Ryszard Kowalski. Tuner z Cierpic ponownie zaszachował konkurencję i przygotował najlepsze silniki z możliwych, co doskonale widać po wynikach. Nic dziwnego, że co roku do Polaka ustawia się kolejka chętnych. Ten jednak pozostaje wiernym swoim żużlowcom, których nierzadko nazywa kierowcami. Jeżeli już o kierowcach mowa, dokonania 63-latka z pewnością można porównać chociażby do Mercedesa w Formule 1 i totalnej dominacji niemieckiej stajni w erze hybrydowej. Tak jak w przypadku królowej sportów motorowych, konkurencja nie śpi i stale trzeba się doskonalić, a najlepszą motywacją do dalszego działania są dobre wyniki. Jakub Miśkowiak – za totalną dominację wśród młodzieżowców Chyba nie przesadzimy, jeśli Jakuba Miśkowiaka nazwiemy Bartoszem Zmarzlikiem wśród młodzieżowców. 20-latek w 2021 roku był niczym maszyna stworzona do wygrywania. Reprezentant Eltrox Włókniarza poza totalną dominacją na krajowym podwórku, dał o sobie znać także na arenie międzynarodowej. Tytuł mistrza świata mówi sam za siebie, a jak dodamy do tego rewelacyjną postawę w PGE Ekstralidze, wychodzi nam junior idealny. Utalentowany zawodnik błyszczał nie tylko na torze. Całkiem niedawno furorę w Internecie zrobiło zdjęcie wykonane w Monako, gdzie żużlowiec wybrał się w kurtce PSG, czyli jednego z największych rywali tamtejszej drużyny piłkarskiej. Krystyna i Andrzej Rusko – za stworzenie żużlowej potęgi we Wrocławiu Jeden z najbardziej legendarnych i zarazem wpływowych duetów w tym sporcie w końcu dopiął swego, sięgając po upragnione drużynowe mistrzostwo kraju. Na złoty medal we Wrocławiu czekano od sezonu 2006, dzięki czemu niedawny sukces śmiało może aspirować do miana jednego z największych wydarzeń w historii miasta. Małżeństwo wprowadziło w stolicy Dolnego Śląska modę na żużel i po kilku latach posuchy nie dość, że odremontowało zaniedbany Stadion Olimpijski, to na dodatek za sprawą solidnych wzmocnień Betard Sparcie udało się dołączyć do najlepszych drużyn w kraju pod względem poziomu sportowego. Niech idealnym podsumowaniem kończącego się roku będą hektolitry łez wylane przez działaczy podczas dekoracji tuż po finałowym starciu z Motorem Lublin. Mariusz Staszewski – za najbardziej sensacyjny awans ostatnich lat Gdyby ktoś w marcu powiedział nam, iż zespół z Ostrowa parę miesięcy później rozpocznie przygotowania do występów w PGE Ekstralidze, to uznalibyśmy go za szaleńca. A jednak! Ku zaskoczeniu nie tylko kibiców, ale i wielu ekspertów to nie ROW Rybnik czy Zdunek Wybrzeże Gdańsk zdominowały eWinner 1. Ligę, a dość niespodziewanie Arged Malesa. Ekipa z Wielkopolski historyczny awans zawdzięcza przede wszystkim trenerowi Mariuszowi Staszewskiemu. Szkoleniowiec nic sobie z tego nie robił, że posiadał w składzie dwóch zawodników zmierzających nieuchronnie do końca kariery czy niezbyt doświadczonych juniorów i wywalczył przepustkę do PGE Ekstraligi. Co najważniejsze, to nie jednorazowy wyskok 46-latka, a zwyczajnie efekt ciężkiej i sumiennej pracy. To pod okiem gorzowianina na klasowych młodzieżowców wyrośli Sebastian Szostak, Jakub Poczta, Jakub Krawczyk oraz Kacper Grzelak. Dzięki skutecznym działaniom trenera swoją drugą młodość przeżywają również Grzegorz Walasek wraz z Tomaszem Gapińskim. Jak podbijać najlepszą ligę świata, to tylko z tym człowiekiem.