Choć żużlowcy, którzy zakończyli okres startów w gronie młodzieżowców w tym roku mogą to sugerować, nie jest oczywiście tak, że co polski junior, to katastrofa. Jak w przypadku innych nacji zdarzają się perełki, ale części zawodników profesjonalna jazda na żużlu i utrzymywanie się z wykonywania tego fachu nie są pisane. W tym roku trzy takie perełki przeszły do grona seniorów i pozostały w najlepszej żużlowej lidze świata. Mowa tu o byłym indywidualnym mistrzu świata juniorów, Jakubie Miśkowiaku, który pozostanie w zielona-energia.com Włókniarzu Częstochowa. W PGE Ekstralidze będzie dalej startował też jego były klubowy kolega, Mateusz Świdnicki, który zasili szeregi beniaminka, Cellfast Wilków Krosno. Tercet uzupełnia Wiktor Lampart, który opuszcza szeregi mistrzów Polski by wspomóc toruńskiego For Nature Solutions Apatora. Wspomniana trójka to jednak ścisła czołówka polskich juniorów w ogóle, nie tylko rocznika, który właśnie wchodzi w żużlową dorosłość. Dość powiedzieć, że każdy z nich rywalizował w tym roku w serii SGP2, czyli następczyni i kontynuatorki indywidualnych mistrzostw świata juniorów. Mateusz Świdnicki co prawda szału nie zrobił, ale Jakub Miśkowiak wywalczył srebro, wyprzedzając na finiszu rywalizacji... Wiktora Lamparta, czyli trzeciego ex-juniora, który znalazł miejsce w przyszłorocznej PGE Ekstralidze. W niższych ligach nie jest tak kolorowo Dużo gorzej wygląda sytuacja zawodników, którzy rywalizowali w minionym sezonie w niższych ligach. Oczywistym jest fakt, że dysponują oni mniejszym potencjałem sportowym od kolegów z PGE Ekstraligi, jednak problem ze znalezieniem sobie miejsca nie dotyczył jedynie drugoligowców, ale też zawodników, którzy rywalizują na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata. Przemysław Konieczny, który walczył z bydgoską Polonią o awans do PGE Ekstraligi, na tę chwilę nie ma klubu. Ratunkiem mogłaby być może macierzysta Unia, ale tam już zakontraktowano w roli zawodnika U24 Piotra Piórę. Kamil Marciniec nie brylował ani w toruńskim Apatorze, ani w gdańskim Wybrzeżu i trudno wyobrazić sobie kontynuację kariery przez tego zawodnika. Nile Tufft oficjalnie zakończył już karierę, a Marcel Studziński chyba nie może liczyć na pozostanie u spadkowicza z eWinner 1. Ligi, czyli w Aforti Starcie Gniezno. Czerwono-czarni mają już bardzo mocnego zawodnika U24 w postaci Tima Sorensena, z którym Studziński raczej nie miałby szans. W teorii najlepszym zawodnikiem z tego grona jest Nikodem Bartoch, który w łódzkim Orle wykręcił średnią na poziomie ponad punktu na bieg. Pozostaje tylko pytanie - gdzie miałby trafić? Okienko już się zamyka i jeśli Bartoch chce kontynuować swoją karierę, musi się bardzo pospieszyć. Zobacz także: Premier Truss odeszła w niesławie, ale im zdążyła pomóc Rosjanin czeka na podpis prezydenta. Co zrobi PZM? Wszyscy dostali słodki prezent od beniaminka!