Leon Madsen jedynym zawodnikiem PGE Ekstraligi, który nie ma na koncie żadnego zera. Bo o ile Andersen Thomsen i Nicki Pedersen nie mają zera, o tyle mają wykluczenia i defekty (oznacza, że zostali sklasyfikowani w biegach na ostatnim miejscu), co psuje im statystykę. Wyczyn Madsena wyjątkowy. Lepszy od Zmarzlika Wyczyn Madsena można uznać za wyjątkowy, bo nie mieć zera w takiej stawce i po 36 przejechanych biegach, to naprawdę jest znakomity wynik. Nawet mistrz świata Bartosz Zmarzlik ma już jedno zero na koncie. To jeszcze bardziej pokazuje, że Madsen dokonał czegoś niesamowitego. Prezes Tauron Włókniarza Częstochowa Michał Świącik dziwił się, gdy powiedzieliśmy mu, że Madsen nie ma zera. Po chwili zaczął żartować, że on to ma nosa, bo przecież jesienią 2022 podpisał z Madsenem nowy 2-letni kontrakt. Będzie miał gwiazdora u siebie co najmniej do końca października 2024. Madsen udowodnił prezesowi, że miał rację 15 wygranych, 18 drugich miejsc i 8 trzecich (do tego dochodzi 7 bonusów), tak w tej chwili wygląda statystyka Madsena. Wiele punktów wyszarpał na trasie. W Częstochowie często gęsto nie wychodziły mu starty, ale jego jazda na dystansie wyglądała naprawdę dobrze. Wiedział, jak i gdzie jechać, żeby nabrać prędkości. Miał pomysł na wyprzedzanie. Madsen tegorocznymi wynikami niejako udowodnił, że miał rację stawiając na silniki Briana Kargera. Między nim i prezesem doszło w ubiegłym roku do spięcia związanego z tym tunerem (Świącik domagał się, żeby Madsen po serii słabych wyników wrócił do Flemminga Graversena), ale ten sezon pokazuje, że upór Duńczyka się opłacił. Bo nawet jeśli starty ma słabsze, to unika zer, bo na dystansie dokonuje cudów. Zasadniczo taki gość, jak Madsen to magnes na kibica. Zwłaszcza taki Madsen jak ten tegoroczny. Jego akcje są ozdobą spotkań. Oglądanie go na torze to czysta przyjemność.