Francis Gusts do drugiej ligi nie tyle wszedł, co powrócił z buta. W sezonie 2021 ścigał się na tym poziomie w swoim macierzystym Lokomotivie Daugavpils, jesienią podpisał kontrakt z ekstraligową Betard Spartą Wrocław, a ta wiosną zdecydowała się wypożyczyć go do SpecHouse PSŻ-u Poznań. 19-latkowi wyraźnie posłużyły odcięcie pępowiny i wylot z rodzinnego gniazda. Wielkopolski dream team na początku rozgrywek zmagał się z lekkim dołkiem formy i złote dziecko łotewskiego speedwaya ciągnęło wówczas jego wynik niemal zupełnie w pojedynkę. Wychowanek Kokina bardzo szybko uplasował się na czele klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników ligi. Wydawało się, że to musi być jego sezon. Imponował nie tylko suchymi wynikami, ale przede wszystkim stylem jazdy zupełnie nieprzystającym do jego młodego wieku. Na motocyklu poruszał się bardzo dojrzale, a przede wszystkim - co zdecydowanie wyróżnia go na tle rówieśników urodzonych w Polsce - doskonale radził sobie w wymagających warunkach. Przyjęło się, że im trudniejszy tor, tym Gusts sprawuje się lepiej. Gusts mógł być mistrzem W inauguracyjnym turnieju SGP2, cyklu wybierającego indywidualnego mistrza świata juniorów, zajął drugie miejsce. Tor praskiej Markety był tego dnia obrazem nędzy, rozpaczy i zaniedbań, ale Łotysz latał po nim tak płynnie jakby wylano na niego równiutki asfalt. Przeszedł jak burza przez fazę zasadniczą, a triumf stracił dopiero na ostatnim łuku finałowej gonitwy, kiedy imponującą szarżą wyprzedził go Mateusz Cierniak. Kolejna odsłona zmagań przypadała na sierpniową niedzielę w walijskim Cardiff. Dzień wcześniej na Millenium Stadium rywalizowali seniorzy i już wtedy widać było, że organizatorzy znów kompletnie zawalili kwestię przygotowania nawierzchni. Gusts z automatu został obwołany głównym faworytem imprezy. Niestety, na poprzedzającym zawody treningu zanotował upadek i kontuzję, która wykluczyła go ze ścigania tego dnia. Co gorsza, 19-latka nie zobaczymy również w trzeciej, ostatniej rundzie cyklu. Do Torunia nie wybierze się ze względu na kontuzję kolana odniesioną przed dwoma tygodniami w Danii. Wcześniej wyeliminowała go ona z rewanżowego meczu finału 2. Ligi. PSŻ Poznań i tak może mówić o szczęściu w nieszczęściu, bo komplet punktów Gustsa zdobyty w pierwszej odsłonie zmagań zapewnił im na tyle bezpieczną przewagę, że i tak wywalczyli awans. Szkoda, ze złote dziecko łotewskiego żużla nie może postawić kropki nad tak misternie kaligrafowana przez cały sezon literą i. Spokojnie zasłużył wszak nie tylko na przypieczętowanie awansu swej drużyny, ale także na medal - może nawet ten najcenniejszy - IMŚJ. Teraz jednak pozostaje nam trzymać kciuki za to, by jego niefart zakończył się jak najszybciej. Z nieoficjalnych informacji wynika bowiem, że najbardziej pesymistyczny scenariusz rehabilitacji zakłada, iż Gusts może nie zdążyć dojść do pełni sił przed inauguracją kolejnego sezonu.