Ten klub to niszczarka talentów! Teraz będzie inaczej?
14-letni Antoni Kawczyński podpisał kontrakt z For Nature Solutions Apatorem Toruń. Gdańszczanin już w przyszłym sezonie będzie reprezentował barwy nowej drużyny w Drużynowych Mistrzostwach Polski. Kibice drżą o jego rozwój, bo klub z grodu Kopernika słynął w ostatnich latach z marnowania talentów podkupionych w innych miastach.

Antoni Kawczyński, mimo swojego bardzo młodego wieku, dał się już poznać sympatykom czarnego sportu jako bardzo obiecujący zawodnik. Tego lata, podczas finału rozgrywanego na Stadionie Olimpijskim zajął trzecie miejsce w zawodach Speedway Grand Prix 3. To indywidualne mistrzostwa świata rozgrywane wśród chłopców do piętnastego roku życia na motocyklach do złudzenia przypominających klasyczne żużlówki, ale napędzanych silnikami o pojemności skokowej dwustu pięćdziesięciu centymetrów sześciennych.
Apator niszczy talenty
Przed kilkoma dniami ogłoszono oficjalnie, że wychowanek gdańskiej szkółki podpisał wieloletni kontrakt z ekstraligowym For Nature Solutions Apatorem Toruń. Fani talentu nastolatka nie byli z tego powodu zachwyceni. Dobrze pamiętają oni, co po transferze do Aniołów stało się z największym nadmorskim talentem ostatnich lat - Karolem Żupińskim. Po przenosinach do województwa kujawsko-pomorskiego niemal momentalnie stanął w rozwoju, a później nawet zaczął się w nim cofać. Teraz przyjdzie mu odbudowywać swoją, wciąż przecież młodą, karierę w najniższej klasie rozgrywkowej.
Niestety, jego przypadek nie jest osobniony. Apator - podobnie jak jego wcześniejsze odpowiedniki - bardzo często wykupywał w ostatnich latach utalentowanych młodzieżowców z innych ośrodków. Praktycznie żaden z nich nie zdołał rozwinąć swojego potencjału na Motoarenie. Maksymilian Bogdanowicz po epizodzie z Aniołem na piersi praktycznie całkiem odsunął się od poważnego ścigania. Niewiele zabrakło, a podobny los spotkałby także Norberta Krakowiaka, który w tym roku zachwycał kibiców GKM-u. Nawet ściągnięty z powrotem z Grudziądza Denis Zieliński w minionym sezonie sprawował się gorzej niż w roku 2021.
Sympatyków Kawczyńskiego może jednak uspokoić fakt, iż problemy z przystosowaniem się do toruńskiego powietrza mieli wyłącznie ci żużlowcy, którzy do Apatora przechodzili już po zaliczeniu występów w innym zespole. Krzysztof Lewandowski, wychowanek bydgoskiej szkółki Jacka Woźniaka, związał się z toruńską drużyną jeszcze przed egzaminem na licencję i dziś rozwija się całkiem przyzwoicie. Pozostaje wierzyć, że gdańszczanin podzieli, a może nawet przebije jego los.