Jesienią 2021 był na ustach wszystkich. Wtedy Bartłomiej Kowalski zjechał pół Polski, szukając klubu i doprowadzając do szewskiej pasji kolejnych działaczy. Najbardziej fiasko negocjacji z Kowalskim przeżyli w Apatorze Toruń i ebut.pl Stali Gorzów, gdzie po odmowie juniora opublikowano jego zdjęcie w klubowej koszulce. Kowalski tłumaczył, że zostało zrobione na wszelki wypadek, ale u kibiców Stali był spalony. Rozmawiali o rocznym kontrakcie, a z drukarki wyskoczyła 2-letnia umowa Trafił ostatecznie do Sparty Wrocław, która nie przebiła finansowo oferty ZOOleszcz GKM-u Grudziądz (kładli na stół 600 tysięcy złotych za podpis i 6 tysięcy za punkt, podczas gdy Sparta 550 i 5,5), ale wizja przedstawiona przez prezesa Andrzeja Rusko i sztab Sparty najbardziej przypadła Kowalskiemu do gustu. Przy okazji tych pierwszych rozmów miała miejsce zabawna sytuacja. Strony dogadały się na roczny kontrakt i jakież było zdziwienie rodziny Kowalskich, gdy działacze podali im do podpisu 2-letnią umowę. Usłyszeli, że wkradł się jakiś błąd w drukarce, że zaraz to zostanie poprawione. Jedną podwyżkę w Sparcie ma za sobą Jak wspomnieliśmy, umowa na sezon 2022 opiewała na 550 i 5,5, a ta na bieżące rozgrywki jest już na 600 i 6. Za rok będzie jeszcze lepiej, bo raz, że Kowalski zrobił olbrzymi postęp, a dwa, że miał kuszącą propozycję z Tauron Włókniarza Częstochowa, który chciał go na pozycję zawodnika U24 w miejsce odchodzącego do Stali Jakuba Miśkowiaka. W ciemno można założyć, że w przyszłorocznych rozgrywkach Kowalski będzie jeździł za 700 tysięcy złotych za podpis i 7 tysięcy za punkt. Sparta raczej nie będzie żałować decyzji o pozostawieniu Polaka ze szkółki Janusza Kołodzieja. Kowalski pokazał, że potrafi walczyć z najlepszymi. Najlepszy dowód to 5 punktów w biegach nominowanych w Toruniu, gdzie rywalizował z gwiazdami drużyny przeciwnej. Ekspert podpuszczał Kowalskiego. "Nie wierzą w ciebie" W tych wyścigach pojechał przypadkowo. Starsi koledzy wjeżdżali w taśmę, a regulamin stanowi, że w tym momencie są zastępowani przez juniora. I tak Kowalski zaliczył bieg numer 14, a potem jeszcze 15. Mirosław Jabłoński, ekspert Canal+ podpuszczał potem Kowalskiego w mixed-zone. Mówił, że chyba w Sparcie nie wierzą w niego, że nie dają mu szansy, podczas gdy te dwa biegi pokazały, że warto. Kowalski nie odpowiedział Jabłońskiemu. Nie musiał, bo wcześniej pokazał na torze, na co go stać.