Starsi kibice żużla z pewnością pamiętają czasy, w których odbywał się np. finał IMP, a wygrywał go Tomasz Gollob z dorobkiem 14 punktów. Ciekawość zżerała, aby sprawdzić z kim taki wielki mistrz mógł przegrać. Nie trzeba było jednak patrzeć bieg po biegu. Wystarczyło rzucić okiem, czy w danych zawodach startował Wiesław Jaguś. Torunianin wybitnie upodobał sobie zwycięstwa nad Gollobem, zwłaszcza na torze w Bydgoszczy, gdzie mistrz świata z 2010 roku mógł jeździć z zamkniętymi oczami. Bardzo często Jaguś zabierał Gollobowi komplety, ale raczej rzadko plasował się w zawodach wyżej od niego. Fricke wie, jak pokonać mistrza Max Fricke ze Zmarzlikiem wygrywa jeszcze częściej niż Jaguś z Gollobem. W ostatnim roku wygrał z nim 60% pojedynków. Mało tego, często wyprzedza Polaka na trasie, co jest szokujące, bo przecież to Zmarzlik jest mistrzem walki na dystansie. W Warszawie podczas GP, Australijczyk dwa razy przywiózł Zmarzlika za plecami. Zrobił to w bardzo krótkim odstępie czasu i był od Polaka znacznie lepszy. Nieco wyprowadził go także z równowagi, bo podrażniony mistrz świata nie musiał go ścigać w półfinale, ale tak bardzo chciał to zrobić, że spadł na trzecie miejsce. Dodajmy, że Fricke ostatecznie wygrał cały turniej i jeśli weźmiemy pod uwagę jego patent na Zmarzlika to przy kolejnych tak dobrych występach, może włączyć się do walki o medale.