Mateusz Wróblewski, INTERIA: Bartosz Zmarzlik w finale wybrał pole A, wiedząc, że na polu B stoi już Jack Holder, który był tego wieczoru szybki. Czy Zmarzlik zrobił błąd, nie wybierając pola C, które było równie dobre tego wieczoru? Stanisław Chomski, trener Stali Gorzów: - Trudno dywagować na ten temat, bo nie było mnie tam. Nie widziałem tych pól na żywo. To zawodnicy jeżdżą, czują i widzą, co znajduje się na torze. My z pozycji kibica możemy doglądać tylko statystyk. Statystyki z Chorwacji mówiły, że najlepsze jest drugie pole, a w pierwszej części zawodów najkorzystniej wypadało pole C. Na pewno Bartek Zmarzlik poczuł się silny i postawił na wygrany start, stąd wybór pola A. Na pierwszym łuku wjechał w koleinę i stracił przez to drugą pozycje, a kto wie, jak potoczyłby się ten finał, gdyby nie dziura. Czy popełnił błąd wybierając takie, a nie inne pole? Jego trzeba pytać. Jack Holder był wczoraj praktycznie bezbłędny, a przed rokiem gdyby nie absencja w jednej z rund GP, prawdopodobnie zgarnąłby medal. Czy pojawił się rywal Zmarzlika, który będzie mógł go pokonać? - Na takie dywagacje porywają się kibice oraz dziennikarze. Po pierwszej rundzie GP nie ma co wysuwać daleko idących wniosków. Różna retoryka może wpływać na żużlowców mobilizująco lub deprymująco, a to prowadzi do wytworzenia dziwnej otoczki. Tak, jak dyskutowano o Doyle’u. Zmarzlikowi nie można powiesić medalu na szyi, bo każdy spośród startujących myśli o zwycięstwie. Na pewno początek mistrzostw świata jest ciekawy z punktu widzenia kibiców, tym bardziej, że następne zawody są w Warszawie. W Grudziądzu regulowali odbiorniki. Jason Doyle błyszczał w Grand Prix Wyprzedził pan pytanie o Doyle’a... - To była determinacja i skuteczność w jego wykonaniu. Dlatego przestrzegam, by poczekać z ocenami. Jason Doyle wyglądał optycznie na wolnego, ale piął się w górę dzięki doskonałej technice jazdy, dzięki temu, że myślał na torze i dzięki agresywności. Zaryzykuję stwierdzenie, że na takim sprzęcie w PGE Ekstralidze zrobiłby 7 punktów. - Wolny czy nie... Chyba aż tak wolny nie był, skoro awansował do finału. W finale z kolei wykorzystał błędy i sytuacje, które się przydarzyły na torze. Tor był wymagający, ale nikt nie zamykał gazu. Powtarzam, że każde zawody są inne i może być kompletna klapa, jeśli nie trafi się ze sprzętem. Przyzwoite występy Woźniaka i Kubery. Dobry prognostyk na przyszłość Jak ocenia pan występ debiutantów w cyklu, Szymona Woźniaka i Dominika Kubery? - Na pewno Szymon Woźniak nie był bezbarwny. Już w pierwszym wyścigu wygrał start, ale nie utrzymał pozycji. Nie spalił się, powalczył. Myślę, że to dobry prognostyk na przyszłość. Co do jego postawy na torze, to nie chcę zabierać głosu, bo z nim nie rozmawiałem. Nie wiem czy borykał się z problemami sprzętowymi, czy z nerwami związanymi z pierwszą rundą GP. A Dominik Kubera? - Zanotował przyzwoity występ, wjechał do półfinału. Kubera już wcześniej zasmakował cyklu Grand Prix, stawał na podium w Lublinie, wjeżdżał do półfinału w Szwecji. Zna ten smak. Z jakimi problemami zmaga się Martin Vaculik? Jego występ nie porwał kibiców - Rozmawiałem z nim po zawodach. Jest wiele złożonych czynników, które wpływają na wynik. Powiem tylko, że jego problemy sprzętowe są jego sprawą i nie chcę ich szerzej komentować. Kiedy zmienił motocykl, jechał lepiej. Ponownie zapowiada się na dominację zawodników Motoru Lublin w cyklu Grand Prix. Czeka nas powtórka sprzed roku? - Nie wyciągajmy wniosków po początku cyklu. Zawodnicy Motoru Lublin weszli do półfinałów i obstawili finał. To jest jednak początek sezonu. Wszystko jest możliwe. Trenerzy siedzą jak na szpilkach oglądając Grand Prix Z perspektywy trenera, woli pan kiedy Stal jedzie kolejkę ligową przez sobotnią rundą Grand Prix czy bezpośrednio po rundzie GP? Niektórzy trenerzy powtarzają, że dużo większy stres odczuwa się, gdy po sobotnim Grand Prix w niedzielę czekają ich zawody ligowe. - Tak to wygląda. Nigdy nie wiadomo, czy zawodnik nie zanotuje upadku, będzie się zmagał z jakimiś problemami sprzętowymi. Do wszystkiego można dołożyć jakąś ideologię, a nam, trenerom, pozostaje zaakceptować kalendarz sportu żużlowego i przystosować się do niego.