Dariusz Ostafiński, Interia: Władysław Komarnicki, prezes honorowy Stali Gorzów apeluje do pana i do prezesa klubu Waldemara Sadowskiego. Prosi was, żebyście zakopali topór, bo wasz spór nie jest niekorzystny dla Stali. Mówi, że prezes Sadowski jest gotów to zrobić. A pan? Remigiusz Turek, były członek rady nadzorczej Stali Gorzów: Panu Komarnickiemu mogę odpowiedzieć, że jako wieloletni kibic oraz były działacz zawsze działam na korzyść Stali. Nie inaczej. Pan Komarnicki uważa jednak, że ludzie krytykujący Stal szkodą jej. Pan nazwał prezesa Sadowskiego "Pinokiem". To było mocne. - Mocne, ale prawdziwe. Dlatego słowa o tych, którzy szkodzą, tak ja to rozumiem, odnoszą się do obecnego prezesa. Spółka skarbu państwa w Stali. "To nie jest zasługa prezesa Sadowskiego" Obecny prezes załatwił sponsora. W Stali będzie spółka skarbu państwa. - Pozyskanie sponsora w postaci jednej ze spółek skarbu państwa, to zasługa miasta, a nie prezesa Sadowskiego. To władzom miasta należą się podziękowania za pomoc Stali, która pod wodzą nowego szefa nie może złapać finansowego oddechu, nie ma tam stabilności. Jak to? - Najlepiej zapytać zawodników, choć ci pewnie odpowiedzą wymijająco. Czyli nie zakopie pan topora? - Ja przede wszystkim nie chcę takiej sytuacji, że na koniec pan Komarnicki odpali swoje ulubione cygaro i odjedzie na białym rumaku, mówiąc: widzicie, pogodziłem ich. Ja jestem człowiekiem dorosłym, odpowiedzialnym za swoje słowa i czyny. A panu Komarnickiemu to w ogóle dziwię się mocno, że zabiera głos i staje w obronie prezesa Sadowskiego. Dziwi się Komarnickiemu. "Wie, kto mówi o nim: stary dziadek" Dlaczego? - Gdyż doskonale wiem, kto pozbawił go funkcji w Ekstralidze. Był w radzie nadzorczej, ale już nie jest. I on wie, dlaczego tak się stało. I wie też, kto o nim mówi: stary dziadek. Widocznie jednak senator musi się na własnej skórze przekonać, jak fałszywym człowiekiem jest obecny prezes. Wciąż pana boli to, co prezes Sadowski powiedział w BestSpeedwayTV, gdzie wspomniał, że pozbył się z klubu osób, które nie były godne zaufania? - To też. Bardziej jednak boli mnie to, że prezes dotąd nie wyjaśnił tego niezbyt fortunnego stwierdzenia wobec mojej osoby. I od razu dodam, że prezes ponownie rozmija się z prawdą, ponieważ w rozmowach z osobami trzecimi twierdził, że nie może się do mnie dodzwonić. Ja jednak nie mam żadnych połączeń od niego, co łatwo mogę udowodnić. Cieszy się, że były prezes Marek Grzyb wyszedł z więzienia W miniony weekend ukazała się informacja o opuszczeniu aresztu przez byłego prezesa Marka Grzyba. Ludzie w mediach społecznościowych komentują i sugerują, że to pan powinien zostać prezesem Stali. - Bardzo cieszę się z tego, że prezes Marek Grzyb jest na wolności i będzie naprawiał swoje sprawy. A odpowiadając na pytanie, to jestem gotowy na to, żeby zostać prezesem Stali. Dla dobra ukochanego klubu podjąłbym rękawicę. Nie od dziś dostaję duże wsparcie od kibiców. Często ze mną rozmawiają, gdy spotykamy się na mieście. Żywo też komentują moje posty. To miłe. Jeśli będzie taka potrzeba, to ja podejmę się zadania. Już wam kiedyś mówiłem, że moja klubowa koszula wisi w szafie pachnąca i wyprasowana. Zgodziłby się pan zostać prezesem, wiedząc, jak ciężka jest sytuacja w klubie. Bo tak pan powiedział. W Stali się nie przelewa. - Zdaję sobie sprawę z tego, że łatwo nie będzie. Tyle że ja jestem takim człowiekiem, który z każdym potrafi się porozumieć, podać rękę i znaleźć wyjście z sytuacji, kiedy jest taka potrzeba. Nawet, jak by było trzeba, to bym wziął rower i pojechał do każdego sponsora i próbował z nim rozmawiać po przyjacielsku o wsparciu dla Stali. Starałbym się przyciągnąć daną firmę do klubu. Zwłaszcza teraz, kiedy czasy są tak trudne i niepewne. Mamy kryzys i każdy odczuwa to na własnej skórze. Każdy zaciska pasa i szuka środków, żeby przetrwać ten ciężki czas. Nie chce podać ręki prezesowi Sadowskiemu. Wyjaśnia, dlaczego Mówi pan: każdemu podam rękę. Prezesowi Sadowskiemu nie chce pan jej jednak podać. - Jak powiedziałem, najpierw chciałbym, żeby wyjaśnił, co miał na myśli, komentując tak, a nie inaczej, moje odejście. Poza tym nie podoba mi się to, co prezes robi ze Stalą. On tam prowadzi teraz swój folwark. Wielu sponsorów dzwoni do mnie prywatnie i tłumaczą, dlaczego odeszli dodając, że jak ja będę, to oni natychmiast wrócą. Po raz kolejny daje pan do zrozumienia, że klubowe finanse źle wyglądają. Pan coś wie? - Odczuwam, że są duże braki. Ja rozmawiam z zawodnikami i wiem, że są zobowiązania wobec nich. O tej porze roku zwykle były problemy, bo czekaliśmy na dotację, sponsoring i sprzedaż karnetów. Wiem jednak, że kibice niechętnie kupują karnety. Za naszych czasów promowaliśmy się mocno w mediach społecznościowych. Informowaliśmy, jak idzie sprzedaż, ale też rozmawialiśmy z kibicami, mieliśmy z nimi kontakt. Teraz wszelkie tego typu ruchy zostały zastopowane. Zobacz również: Niesmaczne obrazki z Polski. "Medale w zębach i rosyjska flaga"