Damian Baliński to rocznik 1977, Hans Andersen 1980, Zbigniew Suchecki 1984, a Tim Soerensen 2000. Łącznie daje to 151 lat w jednym biegu pod taśmą. Oczywiście wynik mógł być znacznie lepszy, ale Soerensen go zaniżył. Dodajmy, że gonitwa zakończyła się wygraną miejscowych 5:1. Swoją drogą zwłaszcza Kolejarz postawił w tym roku na bardzo znane, ale już mocno wiekowe nazwiska. Poza Balińskim i Andersenem, jest przecież 45-letni Scott Nicholls, którego udało się namówić na powrót do polskiej ligi. Jest też 30-letni Ryan Douglas, a 24-latek Tomasz Orwat wygląda przy nich niczym dzieciaczek. Warto też dodać, że starsi panowie z Rawicza dość mocno męczą się w 2. Lidze, mimo że z pewnością mieli nadzieję na dość łatwe i szybkie punkty. Zawodzi zwłaszcza Nicholls, po którym widać że wiele lat nie ścigał się poza Anglią. We wspomnianym meczu w Gnieźnie zdobył zaledwie jeden punkt. Miał defekt, dotknął taśmy, potem przywiózł jedynkę i na końcu został już zmieniony. Nie radził sobie przede wszystkim z torem, który sprawiał mu spore problemy. Wciąż daleko im do najstarszych 46-letni Baliński to zawodnik o cztery lata młodszy niż najstarsi obecnie jeżdżący. Mowa tu o choćby Rune Holcie, który co prawda obecnie pozostaje bez klubu, ale nadal jest aktywnym żużlowcem. W sierpniu skończy 50 lat. Mało kto wie, ale jest na świecie jeden żużlowiec starszy od Holty. To słynny pardubicki rezerwowy ze Zlatej Prilby, czyli Jaroslav Petrak. On także jest z rocznika 1973, ale z lutego. Za kilka miesięcy zatem skończy 51 lat. Jego karierę należy jednak traktować z przymrużeniem oka. To bardziej hobbysta. Oczywiście jest dużo więcej żużlowców, którzy mają 40-stkę na karku. W PGE Ekstralidze wciąż ścigają się: Jarosław Hampel oraz Nicki Pedersen. Są też Grzegorz Walasek, Tomasz Gapiński, Niels-Kristian Iversen, Matej Zagar, Daniel Jeleniewski czy pozostający obecnie bez zatrudnienia Peter Ljung. W żużlu czwórka z przodu to jeszcze żaden wiek. Za rok do tego grona dołączy zresztą kilku znanych zawodników, na przykład Kasprzak czy Kołodziej