Chyba największym rozczarowaniem do tej pory był Przemysław Pawlicki, który w 2018 roku toczył zażartą walkę z Craigiem Cookiem o uniknięcie miana najsłabszego uczestnika cyklu. Zaledwie jeden raz zdołał awansować do półfinału. Bardzo kiepsko w 2005 roku prezentował się także Tomasz Chrzanowski, a fatalne sezony mieli Krzysztof Kasprzak i Piotr Protasiewicz. To były jednak zawsze pojedyncze przypadki tych, którzy zawodzili. W stawce przeważnie mieliśmy kilku Polaków i wielu z nich co najmniej w niektórych turniejach było w stanie walczyć o czołowe miejsca. Pozostali, tacy jak np. Sebastian Ułamek czy Grzegorz Walasek jeździli średnio, ale również potrafili zajść wysoko. Polacy na szarym końcu. Co się dzieje? Gdy do GP 2022 awansowali Patryk Dudek i Paweł Przedpełski, mieliśmy nadzieję na ich niezłe występy. Ten pierwszy to przecież wicemistrz świata z 2017 roku, wracający do walki o tytuł. Drugi z kolei głodny sukcesów wielki talent, który w ostatnich sezonach przywrócił wiarę w spełnienie swoich marzeń. Tymczasem obaj Polacy jadą słabo i znajdują się na końcu klasyfikacji generalnej. Dudek nawet raz nie awansował do półfinału. Przedpełski zrobił to w Warszawie, czym rozbudził spore nadzieje. Potem jednak przyszła Praga i porażka z Danielem Klimą. Cykl jest jeszcze długi, ale powoli czas się obudzić. Widzą to także kibice. - O medalach panowie mogą zapomnieć. Liczyłem zwłaszcza na Dudka, ale jemu chyba ten rok przerwy bardzo zaszkodził. Mam wrażenie, że odstaje od czołówki. Przedpełski płaci frycowe, ale z drugiej strony to nie jest junior, tylko ukształtowany, 27-letni zawodnik - pisano. Kolejne zawody cyklu już w sobotę w Teterow. Janowski ze Zmarzlikiem walczą o utrzymanie pozycji w strefie medalowej, ale Dudek i Przedpełski powoli już zaczynają batalię o pozostanie w elicie.