Obecnie Janowski jest siódmy w klasyfikacji, ale do trzeciego Patryka Dudka traci zaledwie osiem punktów. Po drodze jednak ma jeszcze kilku rywali. Jest Daniel Bewley, są także Robert Lambert oraz Fredrik Lindgren. Gdyby udało się ich pokonać, to przy korzystnym układzie, można jeszcze zdobyć medal. Choć przed turniejem w Szwecji wydawało się to poza zasięgiem. Tam jednak Janowski wypadł bardzo dobrze. Jeśli jednak klasyfikacja po GP w Toruniu nie ulegnie zmianie, Janowski przynajmniej na jakiś czas wypadnie z cyklu. Będzie oczekiwał na decyzję w sprawie stałych dzikich kart. Ma jednak sporo rywali, choćby Dominika Kuberę, który zdążył już udowodnić, że jest zawodnikiem klasy światowej. Janowski wcale nie musi dostać zaproszenia. Na medal czeka siedem lat Żużlowiec Betard Sparty Wrocław w mistrzostwach świata jeździ od siedmiu lat i kilka razy kończył zmagania tuż za podium, zajmując czwarte miejsce. Przy czym zdarzało się, że działo się to w bardzo pechowy sposób. Kiedyś stracił brąz w ostatnim biegu ostatnich zawodów. Wyrwał mu je Fredrik Lindgren, który teraz także może mu stanąć na przeszkodzie. W ogóle Lindgren to mistrz końcówek. Problem w tym, że Janowski to raczej mistrz początków. W końcówce zazwyczaj traci. Istnieje zatem wielka szansa na to, że Polska skończy cykl z dwoma medalami. Pewne złoto ma już Bartosz Zmarzlik, a obecnie na trzecim miejscu jest Patryk Dudek, mający co prawda tylko trzy punkty przewagi nad Lambertem, ale będący od niego znacznie bardziej doświadczonym i obytym w walce o najwyższe laury. Gdyby nie udało się Dudkowi, to może Janowski dokona dużej jakby nie patrzeć sztuki, wdzierając się z siódmej na trzecią lokatę. A turniej w Toruniu już 1 października. Będzie to ostatni przystanek cyklu w tym sezonie. Czytaj także: Gdy to zobaczyli, o mało nie spadli z krzeseł. Internet zapłonął