W żużlowym cyklu Grand Prix w sezonie 2025 pojedzie tylko dwójka Polaków. Poza Bartoszem Zmarzlikiem, który jest wielkim faworytem do złota, wystąpi także Dominik Kubera. Jak na nację, która uważana jest za najsilniejszą na świecie, to ta skromna reprezentacja w cyklu nie wygląda najlepiej. Bić o medale mieli się m.in. Maciej Janowski, czy Patryk Dudek, ale aktualnie obaj od dwóch lat znajdują się poza elitą. Ekspert przestrzega. To może być koniec dominacji Polaków Zbigniew Rozkrut żużel śledzi jako kibic i działacz od dziesiątek lat. Przeżył kilka pokoleń polskiego żużla, a dziś wyraża duże zaniepokojenie, co czeka tę dyscyplinę w kolejnych latach. Jego zdaniem Bartosz Zmarzlik nieco zaciemnia aktualną kondycję dyscypliny. - Uważam, że w żużlu jest poważny problem z dopływem nowych, utalentowanych zawodników. Brakuje świeżego narybku, który wypierałby starych wyjadaczy. Spójrzmy na młode pokolenie żużlowców. Mam wrażenie, że brakuje talentów, które za jakiś czas mogą przejmować schedę po tych bardziej doświadczonych. Mówimy o następcach Bartka Zmarzlika, ale ich de facto nie widać - zauważa ekspert i bije na alarm. - Wśród juniorów jest Wiktor Przyjemski, ale co dalej? Pamiętam czasy, kiedy mieliśmy kilkunastu utalentowanych młodzieżowców, z których każdy mógł zrobić dużą karierę. Wiem, że to odległe czasy, ale niegdyś Zenon Plech zdobywał tytuł Indywidualnego Mistrza Polski w wieku 18 lat. Dziś to nie do pomyślenia. Takich zawodników ze świecą szukać. Dziś cieszymy się, że mamy Zmarzlika i słusznie, ale to też zawodnik z 30-stką na karku. Wiecznie jeździć nie będzie - dodaje. W żużlu życie zaczyna się po 40-stce Brak zdolnych juniorów wpływa na to, że w polskiej lidze z powodzeniem ściga się wielu zawodników po 40-stym roku życia, którzy nierzadko należą do ścisłej czołówki ligi. W PGE Ekstralidze gwiazdą jest m.in. Jarosław Hampel. Od lat jednym z najskuteczniejszych zawodników na tym szczeblu ligowym był Janusz Kołodziej, który ze względu na spadek Fogo Unii Leszno do 2. Metalkas Ekstraligi zdecydował się na "zejście" ligę niżej. - Żużel jest pewnym ewenementem. Trudno znaleźć inną dyscyplinę sportu, w której zawodnicy po 40-stce są w stanie odnosić sukcesy. W żużlu akurat ten wiek niczego nie przekreśla. Najlepszym przykładem tego są mistrzowie świata Greg Hancock i Tomasz Gollob. Pół żartem pół serio można powiedzieć, że żużlowcy zaczynają żyć po 40-stce, bo podeszły jak na sportowca wiek nie wpływa na ich gorszą sytuację na rynku transferowym. Przykłady wcześniej wspomnianych Kołodzieja czy Hampela pokazują, że można mieć status gwiazdy i milionowy kontrakt w kieszeni.