Cykl Grand Prix 2023 zakończył się zwycięstwem Bartosza Zmarzlika, co było do przewidzenia. Polak od dawna jest najlepszym zawodnikiem na świecie i co prawda trzy lata temu przegrał z Artiomem Łagutą, to jednak jego dominacja nie ulega wątpliwości. Często polski mistrz świata już w kwalifikacjach wypada na tyle dobrze, że można spodziewać się jego sukcesu w zawodach. Jak się okazuje, wyniki kwalifikacji - choć często traktowane z dystansem - mają przełożenie na turniej. Statystyk Rafał Gurgurewicz wyliczył, że w sezonie 2023 turnieje wygrywali tylko ci, którzy w kwalifikacjach zajęli miejsce w czołowej ósemce. Jeśli ktoś w kwalifikacjach spisał się słabo, nie miał szans na sukces. Największym plusem dobrych kwalifikacji była jednak możliwość wybrania sobie numeru startowego, który wielokrotnie był sporym handicapem. Czasem są takie numery, które zawodnicy przeklinają jeszcze przed zawodami. To jest nowość. Kwalifikacje będą jeszcze ważniejsze Jak już ostatnio pisaliśmy, w dwóch rundach cyklu 2024 odbędą się podczas kwalifikacji tak zwane sprinty. Zwycięzcy tych dodatkowych biegów dostaną punkty do klasyfikacji generalnej, co może znacząco wpłynąć na końcowe wyniki. Osiem takich punktów może dać na przykład utrzymanie czy walkę o medale. A tyle właśnie może zdobyć ten, kto wygra oba sprinty. Zostaną one rozegrane w Warszawie oraz w Cardiff. Jeśli się przyjmą, być może za rok będzie ich więcej. Cykl Grand Prix rozpocznie się w kwietniu w chorwackim Gorican. Później najlepsi żużlowcy świata pojawią się w Warszawie podczas najbardziej prestiżowej rundy w roku. Oczywiście będą też turnieje w Gorzowie, Wrocławiu i Toruniu. Faworytem jest oczywiście znów Zmarzlik, a w cyklu będziemy mieć dwóch polskich debiutantów jeśli chodzi o stałe występy, czyli Szymona Woźniaka i Dominika Kuberę. Zabraknie medalistów sprzed lat, czyli Macieja Janowskiego i Patryka Dudka.