Pierwszy raz kibice żużla zbierali szczękę z podłogi, gdy Tomasz Gollob podpisał milionowy kontrakt z Unią Tarnów. Trafił tam w 2004 roku. Jego umowa była gwarantowana przez Rafinerię Trzebinia. Gollob był jednak fenomenalny, jedyny w swoim rodzaju, więc każdy mówił, że to mu się należało. Ciekawostką jest fakt, że ten pierwszy milionowy kontrakt w polskim żużlu był gwarantowany. Tomasz miał dostać całość bez względu na punktową zdobycz i tak się stało. Nicki Pedersen dostał 3 miliony, a potem chcieli go oddać za złotówkę Cztery lata później mieliśmy pierwszy kontrakt na łączną kwotę 3 milionów złotych. Firma Zlomrex postanowiła z przytupem wejść do częstochowskiego żużla i podpisała z ówczesnym mistrzem świata Nickim Pedersenem umowę na 3,1 miliona złotych. Potem, gdy Złomrex wycofał się ze wspierania klubu, to były już prezes Włókniarza Marian Maślanka próbował odsprzedać Pedersena za symboliczną złotówkę. Złożył ofertę miliarderowi Romanowi Karkosikowi. Ten jednak nie był zainteresowany i ostatecznie Pedersen został w Częstochowie na kolejny sezon. Kolejny rekord padł w 2010 roku, gdy Jason Crump przeniósł się ze Sparty Wrocław do Stali Rzeszów, a umowa gwarantowała mu 10 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. Cały kontrakt opiewał w przeliczeniu na złotówki na 2,8 miliona. W euro to było; 200 tysięcy za podpis, 2 tysiące za punkt i 3,5 tysiąca za przyjazd na mecz. Stal nie zrobiła jednak z Crumpem dobrego interesu. Australijczyk był już wtedy na krzywej opadającej, a po sezonie 2012 zakończył karierę. Hampel dostał milion za sam ppodpis, a Gollob dostał 5 milionów od miliardera W 2012 roku polski klub po raz pierwszy zapłacił zawodnikowi milion złotych za podpis. Tyle Jarosław Hampel dostał od Falubazu Zielona Góra. Drugie tyle Hampel miał do podniesienia z toru. Jakby nie spojrzeć zawodnikowi opłaciło się opuszczenie Unii Leszno, a zainteresowanie wielu klubów sprawiło, że Falubaz musiał dać mu godną ofertę. Tak też się stało. Rok później z kolejnym rekordem wrócił Gollob. Przed sezonem 2013 podpisał on dwuletnią umowę z Unibaxem Toruń i wspomnianym przez nas wcześniej miliarderem Karkosikiem. To był kontrakt opiewający na 5 milionów złotych. W znacznej mierze gwarantowany. Karkosik mógł sobie jednak na takie ekstrawagancje pozwolić. W końcu był wtedy w czołówce najbogatszych Polaków, mieszkał w pałacu w Kikole, a jego ogrodem zajmował się ten sam człowiek, który pielęgnował kwiaty angielskiej królowej Elżbiety. Zmarzlik dostał 5 milionów z VAT-em Te rekordy sprzed lat nijak się jednak mają do tego, co przed rokiem stało się udziałem Bartosza Zmarzlika i Moje Bermudy Stali. Gorzowianie, próbując zatrzymać Zmarzlika (kusił go Motor Lublin) położyli na stole 1,5 miliona za podpis i 12 tysięcy złotych za punkt. Jeśli Zmarzlik zakończy ten sezon z taką samą zdobyczą, jak przed rokiem, to skasuje blisko 4,6 miliona złotych. Z VAT-em to wyjdzie ponad 5 milionów. Za jeden rok. Czegoś takiego jeszcze nie było. Rekord Zmarzlika może w tym roku pobić ... Zmarzlik, który ma się przenieść do Motoru Lublin i już teraz ostrożnie się szacuje, że dostanie tam 5 milionów. W cieniu będę takie kontrakty, jak ten ostatni Dudka na poziomie 3,2 miliona złotych. A już teraz prezesi mówią, że w tym roku kontrakty większości gwiazd będą miały trójkę z przodu, bo na rynku mamy prawdziwe szaleństwo. Jest to oczywiście spowodowane tym, że jest niewielu klasowych zawodników, a każdy chciałby się wzmocnić.